Łódzkie: historie dzieci odrzuconych. Te maluszki znów trafiły do domu dziecka. Kamil, Lilka i Franio szukają nowych rodziców zastępczych
Tylko w ubiegłym roku z rodzin zastępczych do domów dziecka wróciło 1292 dzieci. Te wstrząsające dane podała w maju fundacja GrowSPACE, która monitoruje polskie domy dziecka i system pieczy zastępczej. O historiach dzieci odrzuconych postanowili napisać twórcy kampanii „Rodzina jest dla dzieci”.
Przeszłość każdego, z tych dzieci rozdziera serce. Okazuje się, że mimo schronienia odnalezionego w rodzinie zastępczej, ich los nie jest przesądzony. Maluchy, które znalazły swoje rodziny zastępcze, znów trafiły do domów dziecka. Twórcy kampanii „Rodzina jest dla dzieci” chcą zadbać o przyszłość oddanych dzieci.
Dzieci już raz oddane
„Szukamy mądrych rodziców dla dzieci już raz oddanych przez rodziny zastępcze!” − czytamy wzruszający apel na Facebooku.
Twórcy kampanii społecznej szukają nowych rodzin dla dzieci, które zostały oddane przez pierwszych rodziców zastępczych. „Już od dawna nie doświadczyliśmy tylu „zwrotów” dzieci w ciągu zaledwie 2,5 miesiąca” – przyznają twórcy kampanii społecznej „Rodzina jest dla dzieci”, którą prowadzi CAPZ w Łodzi (Centrum Administracyjne Pieczy Zastępczej).
Kamil i jego braciszek szukają mądrych rodziców
Kamil i jego braciszek trafili do domu dziecka wiosną 2023 roku. Rodzeństwo w rodzinie biologicznej doświadczało przemocy domowej. Dowiadujemy się, że „dzieci były głodzone i zamykane w ciemnym pomieszczeniu”. Rodzeństwo razem z rodzicami biologicznymi mieszkało w hostelu. To właściciel tego miejsca oraz pracownicy przedszkola, do którego chodził starszy chłopiec, zauważyli oznaki przemocy i zaniedbania. Kilka miesięcy temu chłopcy zostali zapoznani z przyszłą rodziną zastępczą. „Byliśmy szczęśliwi, że to rodzina 2-pokoleniowa. Bo to gwarantowało większe skupienie na potrzebach straumatyzowanych dzieci” – czytamy na stronie „Rodzina jest dla dzieci”.
Ekstremalny kryzys po kilku dniach
Niestety, już po kilku dniach w rodzinie zastępczej doszło do „ekstremalnego kryzysu”. Mama zastępcza nie umiała właściwie reagować na zachowania Kamila. Kobieta liczyła, że to psycholog „naprawi” 5-letniego chłopca. Mimo to sama nie chciała współpracować ze specjalistami. Według niej psycholog powinien pracować tylko z chłopcem. „Rodzina odwiozła chłopców do placówki po niespełna 2 tygodniach. Szczęście w nieszczęściu, dzieci myślały, że to był wakacyjny wyjazd i że właśnie z niego wróciły” – czytamy dalej o historii Kamila i jego braciszka.
Oddała ich przez napady złości i niszczenie zabawek?
Lila i Franek to rodzeństwo, które do domu dziecka trafiło jesienią 2023 r. Dziewczynka ma prawie 4 latka, a chłopczyk niedługo będzie miał drugie urodziny. Ich ojciec biologiczny został pozbawiony praw rodzicielskich, a mama wyjechała z Polski. Choć kobieta deklaruje, że chciałaby odzyskać dzieci, ostatnio widziała się z nimi kilka miesięcy temu. Nie odwiedziła ich nawet w urodziny. „Dlatego 2 miesiące temu poznaliśmy je z panią Martyną z woj. dolnośląskiego, która miała pełnić funkcję zawodowej rodziny zastępczej dla Łodzi” − wspominają twórcy kampanii. Przez pierwsze dwa 2 tygodnie pani Martyna „potwierdzała w rozmowach i sms-ach, że dzieci mają się świetnie”.
„Lila jest natrętna i niszczy zabawki”
Po niecałym miesiącu zastępcza mama zaczęła zgłaszać problemy. Kobieta obawiała się, że dobro jej biologicznych dzieci jest zagrożone. Pani Martyna skarżyła się, że „Lila jest natrętna i niszczy zabawki”. Oprócz tego martwiła się brakiem czasu dla swoich rodzonych dzieci.
Kobieta w sądowym wniosku napisała, że rezygnuje z powodu „nieuzasadnionych przejawów złości” u dzieci i notorycznych kłamstw 4-latki. Gdy tylko sąd zmienił postanowienie, kobieta przywiozła Lilę i Franka do placówki. Zapytana przez pracownice placówki, czy pożegna się z chłopcem, odpowiedziała, że „jemu i tak jest to obojętne”. Kobieta dalej planuje być rodzicem zastępczym.
Coraz więcej dzieci odrzuconych?
Twórcy kampanii są zaniepokojeni tym zjawiskiem. Wszystkie kwestie i obawy, którymi kierowały się matki, były szczegółowo omawiane w trakcie szkolenia.
„Najbardziej niepokojące w historiach obu tych rodzeństw jest to, że żadna z opiekunek zastępczych nie dała dzieciom i sobie szansy na wyjście z kryzysu. Żadna nie była gotowa na współpracę ze specjalistami. Bardzo szybko przestały widzieć, jak bardzo cierpią te dzieci” – czytamy w poście.
Łódzkie CAPZ pragnie zapewnić dzieciom dobrą przyszłość. To właśnie dlatego zbierają zgłoszenia od rodzin zastępczych z kwalifikacją lub w trakcie szkolenia. Wszystkie potrzebne informacje znajdują się w tym poście.
Piszemy też o: