Lotnisko Chopina: zabawka 4-latka uznana za niebezpieczną, chłopcu zabrano dinozaura
Pracownicy lotniska nie mieli wątpliwości, że zabawkowy dinozaur nie może polecieć samolotem razem ze swoim właścicielem. Zabawkę skonfiskowano i na nic zdały się łzy zrozpaczonego dziecka.
Podczas kontroli bagażu okazało się, że zabawka 4-letniego chłopca ma niedozwolony kształt. Lotnisko tłumaczy, że chodzi o bezpieczeństwo wszystkich pasażerów, także dzieci.
Pracownicy lotniska zabrali dziecku zabawkę
Na lotnisku Chopina w Warszawie doszło do przykrych scen – 4-letnie dziecko musiało rozstać się ze swoją zabawką, bo uznano ją na niebezpieczną dla pasażerów samolotu. Tymczasem chodziło jedynie o... plastikowy pistolet w kształcie dinozaura. Chłopczyk chciał go zabrać ze sobą w podróż, widocznie był bardzo do niego przywiązany.
Obsługa lotniska wyjęła zabawkę z bagażu i zabrała. Dziecko nie mogło wnieść jej do samolotu. Jak łatwo się domyślić, nie obyło się bez ogromnego stresu i łez.
„Dinozaury są zbyt niebezpieczne, by zabrać je na pokład. Gratulacje dla Lotniska Chopina. Płaczący czterolatek o 6 rano pozdrawia” – napisał w mediach społecznościowych zdenerwowany ojciec chłopca.
Lotnisko Chopina postanowiło wytłumaczyć się z całego zajścia, broniąc jednocześnie zachowania swoich pracowników. Jak się okazuje, przedmioty kształtem przypominające broń nie mogą znaleźć się na pokładzie jakiegokolwiek samolotu.
„O ile podczas kontroli dokładnie sprawdzimy, co to jest, o tyle na wysokości 10 kilometrów nikt nie będzie analizować, czy to zabawka, czy prawdziwa broń stylizowana na zabawkę - przepisy są jasne” – wyjaśniono.
Piszemy też o:
- Rodzice sadyści dopiero teraz trafili do aresztu, choć dzieci zabrano im już w grudniu. Winna „zmowa milczenia”?
- 4-latek sam na placu zabaw, potem na ulicy i w markecie. Dzieckiem zainteresowała się dopiero pani ze sklepu
- Pozwoliła koleżance zająć się jej dzieckiem. Teraz chce zapomnieć to, na czym ją przyłapała