Lubelskie: skandal w przedszkolu. Szokujące odkrycie rodziców
Uwagę rodziców zwróciło dziwne zachowanie i ślady na ciałach 3-latków. Maluchy w końcu zaczęły skarżyć się, że w przedszkolu dzieje się coś niedobrego. Pan Mateusz uwierzył córce i podłożył dyktafon. Kto w tej sprawie usłyszał zarzuty?
W ostatnich dniach jeden z prawników z Lublina poinformował o niepokojącej sytuacji, która miała miejsce w prywatnym przedszkolu w lubelskiej dzielnicy Sławinek. Rodzice dzieci obawiali się, że jedna z nauczycielek stosuje wobec nich przemoc fizyczną oraz psychiczną. Adwokat przekazał, że „dzieci stały się wycofane, przestraszone, zaczęły obgryzać paznokcie, moczyć się w nocy, a wyjściom do przedszkola często towarzyszył histeryczny płacz”. Na początku maluchy nie chciały nic powiedzieć. Pytania i rozmowy z opiekunką także nie przyniosły efektów. „Dzieci były zastraszane i szantażowane” – dodał Paweł Dziubiński z Kancelarii Ekspertów Prawa Karnego. Niestety przypuszczenia rodziców okazały się prawdziwe.
Rodzice wzięli sprawy w swoje ręce
To rodzice jednej z dziewczynek ujawnili niedopuszczalne zachowanie opiekunki. „Żona odebrała córkę z przedszkola z siniakiem na głowie. Córka powiedziała, że pani ją uderzyła - powiedział pan Mateusz. Następnego dnia dziewczynka powiedziała rodzicom, że pani zrobiła jej krzywdę. Rodzice 3-latki podjęli radykalne kroki. Pan Mateusz i jego żona ukryli dyktafon w ulubionym misiu, którego córeczka zabierała do przedszkola. Nagranie potwierdziło ich najgorsze obawy. „Już więcej córki do przedszkola nie posłaliśmy. Z nagraniem poszliśmy na policję” – dodał pan Mateusz. Grupa rodziców zawiadomiła policję i kuratorium.
„Czemu ryczysz? Przestań wyć”
Treść nagrania jest szokująca. „Najpierw usłyszeliśmy, że córka przez trzy czy cztery godziny płakała i nikt w tym czasie się nią nie zajął. Jedyna reakcja ze strony opiekunki to słowa typu „Czemu ryczysz? Przestań wyć”. Później próbowano ją uspokajać słodyczami: wychowawczyni mówiła, że jak przestanie płakać, to dostanie cukierka” - opowiada tata dziewczynki. To wtedy rodzice 3-latki dowiedzieli się, że inne maluchy też zmieniły swoje zachowanie i nie chcą chodzić do przedszkola. „Okazało się, że część z nich obserwuje podobne zachowania, a na pytania, co się dzieje w przedszkolu, słyszeli odpowiedź „o tym nie wolno mówić, to tajemnica”. Tak zostały wytresowane cukierkami” - mówi pan Mateusz. Nauczycielka łapała dzieci za usta, biła po głowie i szantażowała cukierkami.
Konsekwencje dla okrutnej nauczycielki
Rzeczniczka Kuratorium Oświaty w Lublinie, Jolanta Misiak, potwierdziła, że w ubiegłym tygodniu do kuratorium wpłynęła skarga, która zawierała informacje o rzekomym znęcaniu się oraz nagranie zapisane na pendrive. „Z uwagi na poważny charakter zarzutów, kurator przekazał sprawę do rozpatrzenia rzecznikowi dyscyplinarnemu przy wojewodzie. Wszczęto postępowanie wyjaśniające - poinformowała. To nie koniec konsekwencji dla okrutnej przedszkolanki.
Prokuratura prowadzi śledztwo
Po zapoznaniu się z nagraniami oraz zdjęciami dostarczonymi przez rodziców, prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Kobieta usłyszała zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dziecka. „Nauczycielce przedstawiono zarzut dotyczący kilkakrotnego naruszenia nietykalności cielesnej dziecka poprzez uderzanie go w twarz i po rękach. W trakcie przesłuchania pani nie przyznała się do popełnienia zarzuconego jej czynu” - potwierdziła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. Pracownica przedszkola nie przyznała się do winy.
Obecnie trwają przesłuchania kolejnych rodziców przedszkolaków z tej placówki. Za znęcanie się nad osobą nieporadną ze względu na wiek grozi do 8 lat więzienia. Pozostali pracownicy przedszkola nadal nie komentują sprawy. Placówka ma przerwę wakacyjną do 19 sierpnia.
Źródło: tokfm.pl, kurierlubelski.pl
Piszemy też: