Reklama

Rodzice i ginekolog wiedzieli, że nie będzie łatwo. „Każdy z nas orientował się z jednej strony, że mamy, co żeśmy chcieli, natomiast z drugiej strony, że będzie to dosyć duże wyzwanie, pod kątem prowadzenia, logistyki. Z czasem przeważały uśmiechy. Myślę, że w tym momencie wiemy, że wszystko się dobrze zakończyło, a dzieci będą się dobrze rozwijały.” – powiedział dr hab. n. med. Piotr Szkodziak.

Reklama

Mama: dobrze, że leżałam na leżance

Pani Paulina przyznaje, że kiedy doktor podczas badania zaczął liczyć dzieci, była w szoku.

„Dobrze, że leżałam na leżance, bo inaczej nie wiem, jak by się to skończyło” – mówi w Radiu Lublin.

Owszem, w rodzinie jej męża były bliźniaki, ale czworaczków nikt się nie spodziewał…

„Myślę, że radość nastąpiła później. Na początku był ogromny szok, nawet niedowierzanie, ponieważ takie ciąże zdarzają się bardzo rzadko” – mówi pan Marcin.

Podczas kolejnych wizyt rodzice zastanawiali się, czy dzieci wciąż jest czwórka, czy może mniej.

„Koniec końców wszystko zostało doprowadzone szczęśliwie do końca” – nie kryją radości rodzice.

Alicja, Julia, Jakub i Nikodem: poczwórna radość

Przyszły na świat 10 stycznia 2024 przez cesarskie cięcie w 31 tygodniu ciąży. Dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Największe z nich ważyło 1800 g, najmniejsze 1490 gramów… Każde z nich ma inną grupę krwi. Każde z nich wygląda też zupełnie inaczej.

Aktualnie wciąż przebywają w inkubatorach, gdzie pozostaną jeszcze przez najbliższy miesiąc.

Źródło: Radio Lublin

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama