Zawsze byłam bardzo ambitna, od kiedy pamiętam. W szkole miałam najlepsze stopnie. Rodzice byli ze mnie bardzo dumni. Mówili, że jeśli dalej będę tak ciężko pracować, na pewno daleko zajdę. Oczami wyobraźni widziałam siebie jako bizneswoman. Marzyłam o tym, by mieć piękny dom i szafę pełną drogich ubrań. Jeździć na zagraniczne wakacje, chodzić do najlepszych klubów i restauracji. Mieć grono przyjaciół, fajnego faceta. Być spełnioną kobietą sukcesu.

Reklama

Miałam wielkie marzenia

W przeciwieństwie do wielu moich koleżanek nie myślałam o mężu i dzieciach. Chciałam mieć kogoś bliskiego u boku, ale raczej po to, żeby wspólnie odkrywać świat. Jest przecież tyle wspaniałych miejsc do odwiedzenia! Nigdy bym nie uwierzyła, że moje życie potoczy się w zupełnie innym kierunku.

Skończyłam studia prawnicze i zaczęłam pracę w jednej z kancelarii. Na początku wykonywałam proste zajęcia, ale czułam, że to dopiero przedsmak tego, co mnie czeka. Po kilku latach miałam już gabinet i prowadziłam własne sprawy. Miałam mało czasu dla siebie, ale byłam przeszczęśliwa. Czułam się ważna. Moje życie miało sens! W wolnych chwilach, tak, jak to kiedyś sobie wymarzyłam, chodziłam z moją paczką do modnych klubów. Pewnego dnia w jednym z nich poznałam Arka. I wtedy się zaczęło.

To miał być tylko romans

To miał być krótki romans. Mówiłam Arkowi, że nie mam teraz czasu ani przestrzeni na związki. Chciałam się rozwijać zawodowo, a wiedziałam, że jeszcze wiele muszę się nauczyć. Niestety, los chciał inaczej. Po pół roku znajomości zaszłam w ciążę. Spanikowałam. Wiedziałam, że dziecko wszystko zmieni w moim życiu. Przyznaję, że myślałam o aborcji. Zastanawiałam się, czy nie zrobić tego w tajemnicy przed Arkiem. Do dziś nie wiem, czy przypadkiem, czy nie, wygadała się przy nim moja przyjaciółka. Kiedy Arek dowiedział się, że zostanie ojcem, oszalał z radości. Następnego dnia mi się oświadczył.

Widząc, jaki jest szczęśliwy, nabrałam pewności, że chcę stworzyć z nim rodzinę. Marzyłam o innym życiu, ale widocznie los chciał inaczej. Dałam temu szansę. Pobraliśmy się, a kiedy Asia przyszła na świat, zostałam z nią w domu. Arek, dziennikarz radiowy, nie zarabia kokosów, ale jest w stanie nas utrzymywać.

Zobacz także

Wychowując córką, nie zastanawiałam się nad tym, co straciłam. Nie miałam na to czasu. Dawne życie wydawało mi się zresztą tak odległe, jakby nigdy nie istniało. Rok później na świat przyszła Weronika, a trzy lata później Marlenka. Stałam się pełnoetatową mamą i panią domu. Pani prawnik została już tylko wspomnieniem.

Już nigdy nie będę szczęśliwa

Wydawało mi się, że pogodziłam się ze swoim losem. Kocham córki, kocham męża. Żyje nam się dobrze i spokojnie. Nie mamy majątku, ale mamy dach nad głową i nikt nie chodzi głodny. Kiedyś w rozmowach z przyjaciółkami wspominałam, że czegoś mi brakuje. Ale kiedy wciąż przypominały mi, że nie mam prawa narzekać, bo mam wszystko, odpuściłam. Mówiły, że zazdroszczą mi rodziny. Że one mają tylko pracę i wracają do pustych czterech ścian. Nie potrafiły mnie zrozumieć, więc przestałam żalić się komukolwiek.

Robię dobrą minę do złej gry, bo nie chcę, żeby moja rodzina się martwiła, ale nie czuję się dobrze. Z każdym dniem jest mi coraz ciężej. Mam wrażenie, że wszystko, co dobre już minęło. Że moje życie już zawsze będzie, takie jak teraz. Nudne, przewidywalne, rutynowe. Dziewczyna, którą byłam, miała pasję, energię i możliwości. A teraz? Już nie ma dla mnie nadziei.

Marta

Zobacz też:

  • „Mieszkam z teściową. Regularnie przegrzebuje mi rzeczy, a ja nie mogę nic powiedzieć, bo JESTEM NA JEJ ŁASCE”
Reklama
  • „Mówią, że jestem PASOŻYTEM, bo tylko rodzę dzieci i NIE PRACUJĘ. Po prostu mi zazdroszczą!”
  • „Miałam cesarkę. Siostra wypomina mi, że jestem leniwa i nie wiem, jak to jest być PRAWDZIWĄ matką!”
Reklama
Reklama
Reklama