Reklama

Będąc już w Tajlandii, pani Dominika, mama 11 dzieci, postanowiła podzielić się z internautami pewną historią. Wszystko to działo się jeszcze przed przeprowadzką rodziny do Azji.

Reklama

Ktoś zgłosił, że wywozi dzieci do dżungli

Choć mama 11 dzieci przeżyła już niejedno, przyznaje, że takiej sytuacji nigdy się nie spodziewała.

„Donos dotyczył tego, że wywozimy dzieci do dżungli. Nie zapewniając im żadnych warunków. Byłam w szoku. Nie wiedziałam nawet, co powiedzieć” – opowiada pani Dominika.

Urzędnicy GOPS uznali, że sprawa jest na tyle poważna, że należy powiadomić policję.

Mama 11 dzieci: pierwszy raz miałam do czynienia z policją

Pani z GOPSu była na tyle uprzejma, że postanowiła poczekać, aż pani Dominika wróci do domu. I dopiero wtedy złożyć wizytę w ich domu. Rodzice podczas tej wizyty mieli ustosunkować się do zarzutów, które zajmowały… 2 strony!

„Zarzuty dotyczyły m.in. tego, że nie zapewnimy dzieciom godnych warunków życia, że dzieci podczas podróży nie będą miały dostępu do mleka, ani do wody, ani do pampersów, ani do środków higieny. Że narażamy zdrowie i życie dzieci… a to już jest bardzo poważne przestępstwo” – wylicza mama 11 dzieci.

Państwo Clark musieli napisać oświadczenie, w którym zobowiązali się zapewnić, że życie ani zdrowie ich dzieci nie jest zagrożone, ani w czasie podróży, ani na miejscu docelowym.

Po kontroli GOPSU w domu pani Dominiki pojawili się również policjanci. Kobieta przyznała, że do tej pory nigdy nie miała do czynienia z policją.

„Pan policjant czytał po kolei wszystkie zarzuty, a ja (już po raz kolejny) musiałam się odnieść do każdego z nich” – wspomina pani Clark. Dodała, że musiała też opowiadać, ile pieniędzy zamierzają z mężem przeznaczyć na rzeczy związane z podróżą i mieszkaniem w Tajlandii.

Sprawa trafiła do prokuratury

Dominika Clark powiedziała też, że sprawa trafiła do prokuratury.

I by oczyścić się z zarzutów, musi teraz pozwać o zniesławienie kobietę, która doniosła na nią do GOPS.

Dopiero teraz wszyscy dowiedzieli się, że wyjazd rodziny Clark do Tajlandii wcale nie był taki pewny. Prokurator bowiem w każdej chwili mógł wydać decyzję o pozostaniu rodziny w kraju.

„Na szczęście wszystko skończyło się dobrze” – nie kryje uczucia ulgi pani Dominika.

Źródło: Instagram/clarke_dozen

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama