Mama myślała, że jest przygotowana na wszystko. Gdyby nie pielęgniarka, mogło dojść do fatalnej pomyłki
Kiedy tylko dowiedziała się, że jest w ciąży, zaczęła planować, jak będzie wyglądał jej poród i jaką chce być mamą. Przeczytała mnóstwo książek i artykułów. Wszystko dokładnie przemyślała. Ale nie przyszło jej do głowy, że nie wszystko pójdzie po jej myśli…
Kobieta chciała rodzić siłami natury. Bez znieczulenia. Planowała też od pierwszych chwil po porodzie nawiązać więź z córeczką. Do szpitala zabrała torbę z pięknym, kombinezonem niemowlęcym i ciepłą czapeczką, które bardzo długo wybierała z myślą o dniu, w którym wraz z maluszkiem będą wracać do domu.
Okazało się, że musi mieć cesarkę
Plany związane z porodem naturalnym okazały się nie do zrealizowania, gdy lekarze zdecydowali o cesarskim cięciu. Organizm kobiety na znieczulenie podane przed cc zareagował źle. Gdy jej córeczka pojawiła się na świecie – mama była nieprzytomna i zupełnie nie wiedziała, co się dzieje.
Obudziła się na ciemnym, szpitalnym korytarzu. Zorientowała się, że jej brzuch jest zdecydowanie bardziej płaski. Zegar na ścianie pokazywał, że od chwili, gdy zabrano ją na salę porodową, minęły 2 godziny. Bliscy wyjaśnili jej, że czeka na wolne miejsce na szpitalnej sali.
Kiedy była już na sali z córką, nic dalej nie chciało się układać tak, jak zaplanowała.
Nie mogła karmić piersią
Nie miała pokarmu, więc nie mogła karmić córeczki piersią. Mała cały czas płakała.
Podczas czwartej doby w szpitalu mama marzyła tylko o tym, żeby poprosić anestezjologa o narkozę, by tylko całkowicie się „wyłączyć”. Była wykończona brakiem snu, skutkami znieczulenia i nieustającym płaczem dziecka.
Wtedy też podjęła decyzję, że przekaże córeczkę do sali noworodków, by móc się wyspać. Był rok 2002 i z takiej możliwości korzystało wiele Amerykanek. Co prawda plan matki nie zakładał takiej opcji, ale... wtedy czuła, że kolejna doba bez snu to zły pomysł.
Następnego dnia miała wrócić z dzieckiem do domu
Rano przyszła po córeczkę. Zabrała ją do swojej sali i ze zdumieniem odkryła, jak bardzo zmieniło się jej dziecko. Niemowlę miało bardziej kręcone włosy i egzemę…
„Pomyślałam, że to magia Matki Natury i że widocznie jest to możliwe” – wspomina kobieta.
Wkrótce potem zaczęła ubierać maleństwo, by nie zmarzło, gdy będą opuszczać szpital.
Podczas ubierania zauważyła, że na bransoletce dziecka widnieje inne nazwisko i zupełnie inna data urodzenia, ale…
„Myślałam, że mój mózg, pozbawiony snu, po prostu nie działa, jak należy i to, co widzę, tylko mi się wydaje” – wspomina mama.
Gdy już miała wychodzić z ubranym w zimowy kombinezon niemowlęciem, na salę weszła pielęgniarka z… jej córeczką.
Nagle wszystko do niej dotarło
W jednej chwili mama wszystko zrozumiała.
„Chwilę patrzyłyśmy na siebie z pielęgniarką. Żadna z nas nie wiedziała, co powiedzieć. Było mi wstyd. Jak mogłam nie rozpoznać mojego dziecka? Pielęgniarka prawdopodobnie myślała o odpowiedzialności, jaką szpital może ponieść w związku z taką pomyłką i chciała jak najszybciej odzyskać dziecko, które chciałam zabrać…” – mówi kobieta.
Wkrótce potem bez słowa wymieniły się dziećmi. Pielęgniarka rozebrała ubrane dziecko i podała kombinezon mamie, która zaczęła zakładać go swojej córeczce.
„Nie wiem, czy mama tego drugiego dziecka kiedykolwiek dowiedziała się, co się stało.” – przyznaje kobieta. Dodaje, że na szczęście wszystko dobrze się skończyło. I ma pewność, że jej 21-letnia dziś córka na pewno jest JEJ córką.
Źródło: inside.com
Piszemy też o: