Teściowie wymyślili, że przepiszą dom w całości na nas. Przestronny, z ogrodem, w spokojnej okolicy. To oczywiste, że dom należy się nam, bo mamy przecież 4 dzieci, możliwe nawet, że pomyślimy o piątym. Rodzeństwo męża nie potrzebuje takiego lokum. Poza tym żadne z nich nie pali się do niańczenia starzejących się rodziców, ale pieniądze od nas to chętnie by wzięli.

Reklama

Dom powinien być nasz, bo mamy dużą rodzinę

To był pomysł teściów, żeby przepisać dom na nas jeszcze za ich życia. Chcą mieć wszystko poukładane i ustalone, póki jeszcze są w pełni sił i mogą decydować. Szczerze mówiąc, do głowy by mi nie przyszło, że dom mógłby trafić do kogoś innego. Tylko my mamy dużą rodzinę.

Brat męża wiecznie hula po imprezach, zmarnowałby majątek. Starsza siostra męża ma tylko jedno dziecko i już raczej więcej nie urodzi. Wyszła za bogatego biznesmana, na standard życia nie może narzekać. Po co jej domek za miastem?

Problem jest tylko taki, że teściowa wymyśliła, że musimy spłacić Janka i Gabrysię. W miarę naszych możliwości i nie od razu, ale i tak po co najmniej kilkadziesiąt tysięcy na głowę. Wmurowało mnie, bo nie mamy takich pieniędzy, a przecież w dom też trzeba zainwestować. Okna powymieniać, dach połatać, strych wyremontować... To nie jest żadna luksusowa willa. To mnóstwo pracy i pieniędzy, a my żyjemy skromnie.

Do tego dochodzi jeszcze opieka nad teściami. Teść choruje, teściowa też powoli słabnie. Jeszcze trochę i położą się do łóżek i kto wtedy będzie koło nich skakał? Oczywiście ja i mój mąż. A jak z nimi zamieszkamy w domu, to już w ogóle cały ten ciężar spadnie tylko na nas.

Zobacz także

Rodzeństwo męża już teraz się wymiguje, jak trzeba coś pomóc, to na starość raczej lepiej nie będzie. Oni oboje szybko podchwycili temat i żądają, żebyśmy ich spłacili w zamian za zrzeczenie się praw do domu. Sępy i tyle.

Przykro mi, że szwagier i szwagierka tak nas chcą wykorzystać, a teściowe nie widzą, że to niesprawiedliwe. Powinni patrzeć na nasze dzieci, a nie tylko wyciągać od nas pieniądze.

Ania

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama