Reklama

Dzień dobry,

Reklama

Pisze do Państwa, bo sama już nie wiem, co mam robić. Być może ktoś z czytelników miał podobny dylemat i podzieli się swoimi doświadczeniami.

Mam na imię Magda, mam 32 lata, jestem mamą dwuletniego synka i od dwóch lat ani razu nie wyjechałam z mężem chociażby na weekend. Teraz pojawiła się okazja, która wydawałaby się wymarzona – mężowi w pracy zaproponowano tygodniowy wyjazd do Grecji dla niego i osoby towarzyszącej. Wyjazd nagroda za dobre wyniki. Wszystko opłacone, wspaniały hotel, loty, wycieczki. Nic, tylko pakować walizki.

Nie umiem się cieszyć, przecież nikt nie zadba o synka tak jak ja

A ja nie potrafię się cieszyć. Wręcz przeciwnie – od momentu, gdy się dowiedziałam, że możemy jechać, żyję w ciągłym lęku. Z kim zostawię synka? Oczywiście, mamy babcie. Moja mama jest na emeryturze, kocha wnuka, opiekowała się nim już nie raz. Niby wszystko było dobrze, ale przecież ja najlepiej znam swoje dziecko. Wiem, że wieczorem musi być konkretna bajka, że ma ostatnio okres marudzenia przy jedzeniu, że zasypia tylko przy głaskaniu po pleckach. Mama na pewno się postara, ale to nie będzie to samo.

A co, jeśli zachoruje? Przecież teraz te wirusy, dzieci ciągle coś łapią. Jak gorączka skoczy w nocy, a nas nie będzie? Albo spadnie z kanapy, rozbije głowę? Może przesadzam, ale wciąż widzę przed oczami czarne scenariusze.

Mąż już chce się pakować, niczego nie rozumie

Mąż mnie nie rozumie. Mówi, że też jesteśmy ważni, że potrzebujemy czasu dla siebie, że synkowi nic się nie stanie, a babcia to doświadczona kobieta. Może on ma rację, ale ja... czuję się, jakbym miała zostawić część siebie.

Z drugiej strony, jestem zmęczona. Kocham być mamą, ale od dawna nie miałam chwili dla siebie. Wszystko kręci się wokół dziecka. Czuję, że zaniedbaliśmy z mężem nasz związek. Może to byłaby szansa, żeby odetchnąć, przypomnieć sobie, że jesteśmy czymś więcej niż tylko rodzicami?

Może jednak jestem złą matką? Czasem marzę o plaży i przespanej nocy

Ale czy to egoizm? Czy jestem złą matką, skoro myślę o tym, że chciałabym poleżeć na plaży, napić się drinka i pospać całą noc, zamiast martwić się o dwuletnie dziecko?

Co robić? Czy ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, też tak się czuł? Czy udało się Wam wyjechać i nie myśleć co chwila, co się dzieje w domu? A może zrezygnowaliście i wcale nie żałujecie?

Będę wdzięczna za każdą radę.

Magda

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama