Reklama

Zawsze byłam mocno związana z rodziną. Gdy trzy lata temu poznałam Wojtka, zaczęłam oddalać się od bliskich. Nie, nie dlatego, że Wojtek chciał mnie mieć tylko dla siebie albo zabraniał mi kontaktów z rodziną – po prostu poczułam, że czas wyfrunąć z gniazda… Jednak nie wszyscy to rozumieją. Zwłaszcza moja matka.

Reklama

Zawsze próbowała mną manipulować

– Natalko, ty weź poszukaj sobie jakiegoś porządnego chłopa, a nie tylko ten Wojtuś i Wojtuś – usłyszałam od mamy podczas niedzielnego obiadu. Nie widziałyśmy się kilka tygodni, myślałam, że miło spędzimy dzień – nie spodziewałam się, że zostanę tak zaatakowana.
– Mamo, co ty mówisz. Ja z Wojtkiem ślub panuję, przecież byłaś przy zaręczynach. Już zapomniałaś?
– Ale to taki obdartus… Studiów nie ma, na magazynie pracuje, czy ty w ogóle myślisz o tym, jakie będziesz miała życie?
– Mamo. Ja naprawdę nie jestem już dzieckiem. Mam 27 lat. Mam pracę, mieszkanie, jestem niezależna. I naprawdę zakochana! Chcę żyć z Wojtkiem. Nie ma dla mnie znaczenia, gdzie on pracuje, skąd pochodzi…
– No właśnie. Ty masz mieszkanie po babci Jadzi, twoje własne. Dobrze zarabiasz. Taka ładna jesteś. Znajdź kogoś na twoim poziomie. On nic nie ma! Nic ci nie da! A nie daj Boże dziecko sobie zrobicie… Kto was wtedy utrzyma? Ty pójdziesz na macierzyński i niby wyżyjecie z jego pensji? Biedować z nim będziesz, tyle ci powiem. Życie sobie zmarnujesz.

Matka nie dawała za wygraną. Wiem, że nie lubi Wojtka. Nie lubi jego rodziców. Zresztą zawsze tak było – jeszcze gdy byłam dzieckiem i przychodziły do mnie koleżanki, uwielbiała je przesłuchiwać i prześwietlać życie ich rodziców. Jeśli uznała, że nie były dla mnie dość dobre, tak potrafiła mną manipulować, tak urabiała, że w końcu jej ulegałam… Straconych przyjaźni już nie odzyskam, ale przynajmniej nie pozwolę, by zepsuła mój związek.

Boję się, że Wojtek mnie zostawi

Fakt, rodzice Wojtka nie są zbyt zamożni, on sam nie przywiązuje większej wagi do pieniędzy. Zanim się do mnie wprowadził, wynajmował jakąś obskurną klitkę. Wcześniej pomieszkiwał u kuzyna. Może i nie ma luksusowego samochodu, domu po babci i wielkich zawodowych ambicji, ale jest dobrym człowiekiem.

Może i nie jest wymarzonym zięciem dla mojej matki, ale czy ona jest wymarzoną teściową? Kiedyś powiedział mi nawet, że moja jedyna wada to moja rodzina. Że nie znosi do nich jeździć, bo za każdym razem sprawiają, że czuje się jak śmieć. Zwłaszcza matka daje mu popalić. Któregoś razu, przy kolacji, wyśmiała go, że nigdy nie był dalej za granicą niż w Niemczech. Ale on nie potrzebuje podróży – cieszy się małymi rzeczami, czerpie radość z każdego drobiazgu… I za to go kocham.

Innym razem rodzice zaprosili nas do drogiej restauracji. Właściwie to zaprosili tylko mnie, ale jasno dałam do zrozumienia, że bez Wojtka nie przyjdę. W końcu się zgodzili, a potem przez pół wieczoru dyskutowali o drogich winach, giełdzie i polityce – subtelnie dając mu do zrozumienia, że jest zbyt głupi, by włączyć się do rozmowy. Podziwiam jego anielską cierpliwość. Czasem dziwię się, że jeszcze nie uciekł, nie znalazł sobie kogoś z normalną rodziną…

Będę musiała zdecydować

W jednym moja mama ma rację. Boję się, jak to będzie, kiedy pojawią się dzieci. Ale nie, nie boję się tego, że będę „biedować” – jak to ona mi powtarza, albo że zostanę na bruku, bo Wojtkowi zależy tylko na moich pieniądzach i mieszkaniu… Boję się, że będę musiała podjąć decyzję i wybrać pomiędzy moją nową a starą rodziną.

Bo czy chcę, aby moje dzieci wychowywały się z dziadkami, którzy nie szanują drugiego człowieka tylko dlatego, że nie skończył jakiejś szkoły, nie ma bogatych rodziców albo nie dąży do bycia milionerem? Chyba nie… Na szczęście nie muszę o tym jeszcze myśleć. Choć wiem, że przyjdzie taki dzień, kiedy będę musiała…

Natalia

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama