Mazowieckie: bliźnięta zatruły się toksycznymi oparami. Ich stan jest ciężki
Rodzeństwo z Mazowsza zatruło się oparami toksycznego środka na gryzonie. Prokuratura sprawdzi, czy ojciec bliźniąt przestrzegał wszystkich procedur. Dzieci w stanie krytycznym zostały przeniesione ze szpitala w Płońsku do specjalistycznej placówki w Warszawie.
W jednym z gospodarstw pod Płońskiem doszło do groźnego incydentu. Dziewięcioletnie bliźnięta trafiły do szpitala z objawami silnego zatrucia. Chłopiec i dziewczynka najprawdopodobniej zatruli się oparami środka chemicznego używanego do zwalczania nornic. Preparat został zastosowany przez ich ojca w połowie października.
Jak doszło do zatrucia oparami? Ojciec bliźniąt użył specjalnego środka
Do zatrucia doszło 13 października, kiedy ojciec dzieci użył preparatu deratyzacyjnego do zwalczania nornic na swoim polu. Już następnego dnia pojawiły się pierwsze objawy zatrucia – chłopiec zaczął mieć problemy z oddychaniem. Stan dziewczynki pogorszył się dzień później. Dzieci trafiły najpierw do szpitala w Płocku, a następnie zostały przetransportowane do specjalistycznej placówki w Warszawie.
Stan dzieci jest krytyczny. Maluchy były reanimowane
Stan dzieci jest bardzo ciężki. Tuż po przyjęciu do szpitala konieczna była reanimacja, a bliźnięta zostały podłączone do specjalistycznej aparatury podtrzymującej funkcje życiowe. „Jedno z dzieci zostało już odłączone od ECMO, jednak drugie wciąż wymaga wspomagania pracą aparatury” – przekazała Barbara Mietkowska, rzeczniczka szpitala. Zgodnie z ustaleniami Prokuratury Rejonowej w Płońsku, przyczyną zatrucia były opary środka deratyzacyjnego, stosowanego na polu ojca bliźniąt do zwalczania nornic.
Prokuratura wszczęła śledztwo. Opary mogły trafić do domu
Według wstępnych informacji i tłumaczeń ojca dzieci, opary najprawdopodobniej przedostały się do domu, gdzie dzieci zaczęły wdychać toksyczne substancje. Prokuratura Rejonowa w Płońsku wszczęła śledztwo, które ma ustalić, w jakich dokładnie okolicznościach doszło do zatrucia oraz gdzie znajdowały się dzieci w momencie kontaktu z toksycznymi oparami – czy w domu, czy w pobliżu pola, na którym użyto preparatu.
„W sprawie wszczęte zostało dochodzenie w kierunku nieumyślnego spowodowania ciężkiego rozstroju zdrowia oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia. Na obecnym etapie postępowanie toczy się w sprawie – nikomu nie przedstawiono zarzutów” – poinformowała prokurator rejonowa Ewa Ambroziak. W trakcie postępowania śledczy sprawdzą, czy ojciec dzieci miał odpowiednie uprawnienia do stosowania niebezpiecznego środka oraz czy preparat spełniał wszystkie wymagane normy i posiadał certyfikaty.
Toksykolodzy badają sprawę zatrucia dzieci z Mazowsza
Obecnie prokuratura analizuje dokumentację oraz czeka na opinię biegłych toksykologów, którzy mają pomóc w ustaleniu, czy opary preparatu faktycznie przedostały się do wnętrza domu. Prokurator Ambroziak zaznaczyła, że na tym etapie nikomu nie postawiono zarzutów, ale dochodzenie koncentruje się na wyjaśnieniu, czy doszło do nieumyślnego narażenia dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Na razie stan bliźniąt pozostaje krytyczny, a ich rodzina czeka na rozwój wydarzeń i dalsze informacje od lekarzy, którzy walczą o ich życie.
Źródło: TVN 24
Piszemy też o: