„Mieszkam we Włoszech i już nigdy nie puściłabym dziecka do polskiego przedszkola” [LIST DO REDAKCJI]
Tutaj moja Karolinka ma raj i nie chodzi wcale o świetne warunki lokalowe. Jak słyszę opowieści koleżanek z Polski, to mi włosy dęba stają.
- redakcja mamotoja.pl
Nawet zastanawialiśmy się z mężem przez chwilę, czy nie wrócić do kraju, ale od kiedy nasza córka chodzi tu do przedszkola, wątpliwości minęły. Nie zrobimy jej tego, nie zabierzemy jej stąd.
We włoskim przedszkolu dzieci mogą być dziećmi
Od razu zaznaczę, że nie miałam styczności z przedszkolami w Polsce, bo wyjechaliśmy z kraju zaraz po narodzinach Karolinki. Całe szczęście! Wiele wiem od koleżanek i siostry. Bardzo współczuję ich dzieciom. Dziękuję losowi, że córka trafiła właśnie do włoskiego przedszkola i już tłumaczę dlaczego.
Tutaj, gdzie mieszkamy, przedszkola są nastawione na dzieci. Zabawa to podstawa, bardzo mnie to urzekło. Śpiewanie piosenek, muzyka, gimnastyka, prace plastyczne, ciągle coś się dzieje. Ale, ale... Nikt tu dzieci nie próbuje uciszać, rozdzielać, ingerować w zabawę. Mam wrażenie, że to całkiem inaczej niż w Polsce, prawda? Podobno panie w polskich przedszkolach bardziej cenią własny spokój niż swobodę dzieciaczków. Nie chcę generalizować, ale słyszałam o wysyłaniu do kąta, krzykach na dzieci i zmuszaniu do leżakowania. Oczywiście po co – żeby można było w spokoju wypić kawkę.
Tutaj nikomu nie przeszkadza hałas, harmider, a nawet bałagan, bo to przecież przedszkole, a nie opera narodowa.
Kolejna kolosalna różnica – tutaj mamy świeże posiłki. Karolinka je codziennie cztery posiłki w przedszkolu: pachnący chleb, zupy, mięso, sery, warzywa... Wszystko świeże, gotowane na miejscu przez kucharzy, żadnych pakowanych cateringów. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale siostra bardzo narzeka na jedzenie w placówce swojego synka. Nawet ktoś kiedyś podobno się zatruł, koszmar! Jej Ignaś prawie nic nie chce jeść, wraca do domu głodny. No jak tak można?
No i jeszcze ceny. Wiem, że w Polsce jest coraz drożej, ale jeśli już mam płacić, to tylko za wysoką jakość. Tutaj płacimy mniej więcej równowartość 1000 zł miesięcznie, więc chyba nie jest tak źle? Za to, co otrzymujemy, to wręcz śmieszna cena.
Wiem, że pewnie szybko wiele się nie zmieni w polskich przedszkolach, ale może... Polecam brać przykład z tych krajów, które wiedzą, jak to robić dobrze.
Dominika
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: