Reklama

Oboje z mężem mamy pracę, jednak każde z nas zarabia najniższą krajową. Mamy dwójkę dzieci, przy naszych zarobkach nie mogliśmy pozwolić sobie na wynajęcie mieszkania. Zaraz po ślubie zdecydowaliśmy, że zamieszkamy wspólnie z rodzicami mojego męża. Mają duży dom, a poddasze było wolne. Plan był naprawdę świetny. Jednak tylko w teorii...

Reklama

Teściowa wchodzi jak do siebie

Moja teściowa na co dzień pracuje za granicą. Przez większość roku mieszka z nami tylko teść, zajmując parter domu. Teściowa przyjeżdża do Polski jedynie na święta i wakacje. Jednak, gdy już jest w kraju, to poddasze, czyli część domu moją i męża, traktuje jak swoją własną przestrzeń. Wchodzi bez pukania i o każdej porze. Nie zwraca też uwagi na to, że np. w tym czasie są u nas nasi znajomi. Ona czuje się dosłownie jak u siebie! Potrafi wejść do mojej kuchni i zacząć sobie gotować. A przecież na dole ma własną! Ale podobno ja mam lepszy piekarnik (co jest kompletną bzdurą!). Chce mi się płakać na samą myśl, że ta kobieta przyjedzie na któreś święta lub wakacje. Boję się tych chwil przez cały rok.

Któregoś popołudnia siedzieliśmy z mężem w salonie, rozmawialiśmy. W domu były także nasze dzieci. Nagle jeden synów przybiegł do nas i wyszeptał, że babcia od długiego czasu stoi w korytarzu i podsłuchuje. Ta kobieta po prostu weszła po cichu do naszego mieszkania i bezczelnie słuchała, o czym rozmawiamy!

Grzebanie w rzeczach

Poza panoszeniem się po moim mieszkaniu w mojej obecności ta kobieta robi jeszcze coś gorszego! Ona po prostu regularnie przegrzebuje mi rzeczy! Z natury jestem bardzo poukładana, w szafkach i szufladach mam porządek, doskonale wiem, gdzie co leży. Zawsze, gdy moja teściowa jest w Polsce, po powrocie z pracy widzę, że rzeczy nie są na swoim miejscu. Ta kobieta ma na tyle tupetu, że otwiera nawet moją szufladę z bielizną! Przegrzebywanie poczty, dokumentów jest na porządku dziennym. To samo tyczy się kosmetyków i ubrań. Kiedyś przypadkiem usłyszałam, jak mówiła do mojej szwagierki, że znowu kupiłam sobie nową sukienkę. Sukienkę, którą oficjalnie oczywiście nie chwaliłam się przed teściową. Wtedy miałam już pewność, że nie są to moje urojenia, a ona rzeczywiście buszuje w moim mieszkaniu.

Chce mi się płakać i czuję się tak bardzo bezsilna. Ktoś wchodzi z butami w moją prywatność, dotyka moich rzeczy, kontroluje, co mam nowego, a ja najzwyczajniej w świecie nie mogę z tym nic zrobić, bo... jestem na jej łasce. Na wynajem mieszkania nas nie stać, poza tym moim zdaniem jest to bardzo nieopłacalne. Mąż ma działkę, tuż obok domu teściów, i ostatnio zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie wziąć kredytu i nie rozpocząć budowy tuż obok. Pomysł jest absurdalny, bo w ogromnym domu teściów mieszkałaby wtedy na stałe jedna osoba, a my, zadłużeni po uszy, tuż obok... Ale pewnie niedługo będę na tyle zdesperowana, że zdecydujemy się na ten krok.

Monika

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama