Reklama

Wielu moich znajomych chwali się, że ich dzieci śpią w swoich pokojach i łóżeczkach od urodzenia. A niby dlaczego to ma być lepsze od naszych zwyczajów?

Reklama

Śpimy „na kupie” i tak nam dobrze

Mój Adaś to mała przylepa, tak jest od zawsze. To moje jedyne dziecko i po jego urodzeniu nie miałam pojęcia, co robić, jak usypiać, jak karmić w nocy. Robiłam to, co podpowiadał mi instynkt. Brałam maluszka do naszego małżeńskiego łóżka i zasypialiśmy razem. Synek wybudzał się często, to go przytulałam i się uspokajał.

W ten sposób minęło już 5 lat, a ja ani myślę kupować mu jego własnego łóżka. Śpimy razem, we trójkę, ja, synek i mąż, kolejne maleństwo jest w drodze. Nie przeraża mnie to, wręcz przeciwnie, razem jest milej, cieplej, lepiej.

Nie zrezygnuję z tego kochanego ciepełka przy boku, a inni niech myślą, co chcą. Wiem, że nie będę miała synka wiecznie przy sobie. Zanim się obejrzę, to urośnie, zamknie się w swoim pokoju i tyle go zobaczę. Cieszę się z tego, co mam i korzystam, przytulam całe noce, ile się da.

Marzena

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama