Reklama

Pożądać czegoś, jak myślisz, co to znaczy? – spytała moja siostra, uważając, że skoro chodzę do kościoła i mówię o sobie „katoliczka”, to wiem wszystko o przykazaniach i zasadach obowiązujących w Kościele. – Bo dla mnie słowo „pożądanie” ma wyraźny wydźwięk erotyczny, więc chyba z tym wołem i osłem nie o to chodzi. Prawda?

Reklama

Wiedziałam, że ma ukryty motyw

Moja siostra lubi się spierać w sprawach wiary. Jest buntowniczką i nieustannie ma jakieś uwagi lub wątpliwości, więc już się przyzwyczaiłam, że często szuka dziury w całym po to, aby sprowokować dyskusję na jakiś temat, który właśnie ją obchodzi lub niepokoi. Przed laty uznała siebie za agnostyczkę i powtarza: „Nie wiem, czy Bóg istnieje czy nie; mnie to w każdym razie nie obchodzi”. Taka postawa nie przeszkadza jej drążyć i zastanawiać się nad wieloma sprawami, o których na ogół rzadko się myśli. Zawsze mnie zaskakuje jakimś problemem i potem się cieszy, że ja, niby taka wierząca, nie potrafię jasno i klarownie się wypowiedzieć.

Dlatego tym razem postanowiłam dać się wciągnąć w dyskusję. Niech Iza nie triumfuje, że znowu uciekam i ją zbywam byle czym. Dlatego powiedziałam:

– W tym przykazaniu chodzi także o cudzą żoną, więc ta erotyczna nuta jest usprawiedliwiona. A że żona została zrównana z wołem i osłem, cóż, takie były czasy i tak wyglądała rola i pozycja kobiety, więc się nie przyczepiaj do drobiazgów. Nie o to chodzi!

– No wiem, wiem – zgodziła się zbyt łatwo jak na nią, więc od razu wyczułam, że chodzi o coś całkiem innego i że okrężną drogą chce dojść do celu.

– Mów otwarcie, nie ściemniaj – zażądałam.

– Za dobrze mnie znasz – powiedziała. – Nic się przed tobą nie ukryje. Faktycznie mam problem, a właściwie nie ja, tylko on…

– A, więc jest jakiś on?

– No jest, jest… – przyznała. – To nowy kolega w naszej firmie, mówię ci – męskie cudo, tylko nie do ugryzienia, bo niestety tak jak ty poważnie traktuje te bzdury o niepożądaniu czegokolwiek cudzego. Więc mam kłopot.

– Ale ty przecież jesteś wolna, więc w czym ten kłopot?

– Ja jestem wolna, ale on nie jest. Ma żonę i w dodatku dzieci. No i chyba do tej pory był wierny swojej kobiecie. Możesz mi wierzyć lub nie, ale tym bardziej mnie ciągnie, żeby go sprowadzić na złą drogę. Taki świętoszek musi być szalony, kiedy już zgrzeszy. Chciałabym się o tym przekonać.

Czy ona upadła na głowę?!

Wiedziałam, że moja siostra jest wyluzowana i nie ma zahamowań, ale to, co wygadywała, nie mieściło mi się w głowie.

– Zwariowałaś? – krzyknęłam. – Chcesz rozwalić małżeństwo porządnemu facetowi? Masz sumienie?

– A co ma do tego sumienie? – zdziwiła się Iza. – I nie rozwalić, tylko trochę się zabawić, bez zobowiązań i planów na przyszłość. Co komu przeszkadza mały, cichy romans? Znasz mnie, nie pakowałabym się w trwały związek z kimś, kto musiałby wleźć w alimenty, sprawy rozwodowe, podziały majątku i tak dalej. To nie dla mnie. Szkoda moich nerwów.

– Ale to mogłoby się tak skończyć.

– Wcale nie. Parę spotkań, dobra zabawa, przyjemne rozrywki, relaks od codziennej nudy i koniec. Na niczym poza tym mi nie zależy. To chyba jasne?

– I ty uważasz, że tak wolno?

– Pewnie! Pożądanie kogoś nie musi oznaczać, że się go chce na zawsze. Można go zapragnąć na trochę, przelotnie, epizodycznie i wtedy sprawa wygląda zupełnie inaczej, bo wszystko przecież wróci do normy i nikomu nie stanie się krzywda. Najwyżej zostaną miłe wspomnienia.

– A jeśli on potraktuje to poważniej, niżbyś chciała? Jeśli się w tobie zakocha?

– To by znaczyło, że jest dziecinny i głupi i że najwyższy czas, aby się nauczył rozumu. Taka szkoła każdemu się przyda, możesz mi wierzyć. Wiem, co mówię!

A może ona chce się zemścić?

Patrzyłam na nią i myślałam, czy przypadkiem nie chodzi teraz o jej pierwszą, wielką i nieszczęśliwą miłość. Przed laty to była tragedia, z której długo się nie mogła podnieść, ale z biegiem czasu wszystko się uspokoiło i wyglądało na zapomniane.

Dopiero teraz przyszło mi do głowy, że być może myliłam się, tak myśląc. Może moja siostra czuje potrzebę jakiegoś odwetu za to, co się jej nie udało, i sądzi, że w ten sposób uleczy dawne rany?

To było możliwe, ponieważ jej dawny ukochany też nie był wolny, ale on akurat nie robił z tego problemu, tylko zdradzał swoją żonę na prawo i lewo. Mącił w głowach młodziutkim, niedoświadczonym dziewczynom, takim jak moja siostra. Zakochiwały się i wierzyły, że mają do czynienia z nieszczęśliwym biedakiem, a czyhał na nie jak drapieżny rekin, bez sumienia i litości. Pożądał ciągle nowych podniet i wrażeń. Kiedy je zaspokoił, odchodził bez skrupułów, zostawiając po sobie uczuciową katastrofę. Dla dziewiętnastolatki, którą wówczas była moja siostra, to mogła być trauma na całe życie!

Postanowiłam nie owijać w bawełnę.

– Chcesz się zemścić za to, co ci kiedyś zrobiono? – zapytałam. – W porządku, nawet jestem w stanie to zrozumieć. Nie pojmuję tylko, czemu wybierasz do swoich doświadczeń kogoś, kto jest kompletnie nieodporny na ciosy, zupełnie tak jak ty kiedyś. Sama mówisz, że to porządny facet. Nie zdradza swojej żony, jest wspaniałym ojcem i niczym sobie nie zasłużył na taką lekcję. Czemu nie wybrałaś jakiegoś drania?

– Nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym – odparła.

– To ja ci powiem czemu: bo drań nie dałby ci się tak łatwo oszukać, więc wolisz ofiarę, która sama ci idzie w ręce i niczego nie podejrzewa, tak?

– Może i tak. Po co się niepotrzebnie wysilać?

– No dobrze, a kiedy już osiągniesz swoje, będziesz miała satysfakcję? To ci pomoże odzyskać zaufanie do mężczyzn czy jeszcze bardziej nim zachwieje? Bo skoro dojdziesz do wniosku, że wszyscy zdradzają i oszukują, to jak znajdziesz kogoś, komu wreszcie zaufasz? – spytałam. – Sama mówisz, że ten mężczyzna, którego teraz pożądasz, ma ci służyć do jakiegoś eksperymentu, że to nic poważnego, że ci nawet na nim specjalnie nie zależy, bo podoba ci się tylko fizycznie, ale poza tym wcale go nie znasz. Więc po co ci to?

Dzieci to nie torebka, którą można wyrzucić!

– Nie rozumiesz? – odpowiedziała. – To jak zakupy. Widzisz torebkę albo kieckę na wystawie. Są ci kompletnie niepotrzebne, w domu masz dziesięć podobnych, nie wiesz, do czego będą ci pasowały, ale w tej chwili tak ich pożądasz, że robisz debet, sięgasz po najskrytsze oszczędności i kupujesz… Potem to wszystko leży w szafie i powiększa stertę rzeczy zbędnych. Każdy to zna!

– Zgoda, ale człowiek to nie rzecz. Poza tym tam są dzieci, w dodatku całkiem małe, więc nie porównuj ich do butów lub torebki. Powiem ci więcej: jeśli w to wejdziesz, ja nie chcę cię znać. Nie dlatego, że złamałaś przykazanie, ale dlatego, że zrobiłaś to na zimno, specjalnie, z niskich pobudek i z pełną świadomością popełnianego grzechu. Wiesz, że cię kocham, zawsze stawałam po twojej stronie, ale tym razem – basta.

Iza siedziała naburmuszona, z dziwną miną, więc wiedziałam, że do niej dotarło.

– A od kiedy bawisz się w spowiednika? – zapytała. – Zrobię, co zechcę, choć może faktycznie akurat tego ciamajdę zostawię w spokoju. Istotnie, nie jest gotowy na nokaut, w każdym razie z mojej ręki. Poszukam godniejszego przeciwnika i temu dam szkołę. Przekona się, co znaczy pożądać cudzej własności. Niech nie myśli, że złodziejstwo popłaca. Kara musi być!

Michalina, 28 lat

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama