„Moja mama zmieniła się w toksyczną zołzę. Wtrąca się w nasze życie, rozbija rodzinę. Ale winę zwala na mojego męża!” [LIST DO REDAKCJI]
Kiedyś była moją przyjaciółką, ufałam jej i zwierzałam się. Jak mogła tak się zmienić, tak mnie zawieść? I w dodatku mama zupełnie nie rozumie, że swoim zachowaniem niszczy moje małżeństwo i rozbija rodzinę wnuczce.
Od dziecka miałam świetne relacje z matką. Mogłam jej powiedzieć o wszystkim. Była matką, a jednocześnie przyjaciółką. Z każdym problemem mogłam do niej pójść. Ale gdy wyszłam za mąż, to coraz bardziej zaczęło mnie denerwować jej zachowanie. Najpierw mieszkała z nami, a po paru latach wyprowadziła się. Siostra mnie ostrzegała, że chociaż wydaje się, że nasza matka ma miłe usposobienie, to w końcu popsuje moje małżeństwo. Wtedy uważałam, że to bzdury.
Mama psioczy na mojego męża i mówi nam, co mamy robić
Kiedy mama zamieszkała z nami, zaczęłam czuć się przy niej jak dziecko, które musi słuchać poleceń. Bo jeśli się nie posłucha, to mama się obrazi i zacznie demonstrować swoją złość. Zaczęło się od tego, że kazała mi skosić trawę, umyć łazienkę, umalować płot. „Róbcie to! Zróbcie tamto!”. I tak ciągle.
Najpierw nie potrafiłam się jej sprzeciwić i robiłam to, co chciała, bo jeśli tego nie zrobiłam, to gotowa była sama to zrobić, ale jednocześnie docinać nam, że jesteśmy lenie. Ta sytuacja sprawiła, że mąż zaczął się denerwować. Miał dość mojej matki i mnie. Bo ja nie potrafiłam jej dosadnie odpowiedzieć, aby przestała nami rządzić!
Mieszkaliśmy przez jakiś czas razem w jednym domu, a ja czułam się, jakbym miała pętlę na szyi. Z jednej strony mąż, który wkurzał się na moją matkę i po złości nie chciał robić tego, czego chciała. A z drugiej strony matka, której nie potrafiłam powiedzieć: „Odczep się od nas! Nie wpiep*j się w nasze życie!”. I jeszcze na to wszystko patrzyła nasza córka. Myślałam, że skończy się rozwodem. Ale na szczęście mama znalazła mężczyznę, za którego wyszła za mąż i się wyprowadziła.
Niestety i tak przyjeżdża co jakiś czas, dzwoni i wciąż stosuje szantaż emocjonalny. Gdy dzwoni, to jej pierwsze pytanie brzmi, czy skosiliśmy trawę lub czy umyłam okna. Potrafi specjalnie przy moim mężu mówić, co mamy robić. To mnie wkurza. Ale nie chcę się kłócić przy mężu. Nauczyłam się sprzeciwiać. Gdy raz powiedziałam jej przez telefon, że nie życzymy sobie jej wtrącania się, bo rozwala naszą rodzinę, to powiedziała mi: „Ten twój Marek to niech sp*a! Bo nie podoba mi się, że to taki leń i niemota”. Byłam w szoku.
Jak to możliwe, że moja miła i kochająca matka okazała się toksyczną wredną babą? I chociaż bywa też miła i pomocna, to ja mam już do niej inny stosunek. Nadal ma zapędy, aby nam mówić, co mamy robić. I chociaż powiem jej mocniejszym tonem, co myślę o jej zachowaniu, to i tak nie trafia to do niej.
Niestety, ale nawet najlepsza matka potrafi zniszczyć małżeństwo oraz życie swojego dorosłego dziecka. Nie można pod żadnym względem wtrącać się i nakazywać czegoś dziecku, które przecież jest już dorosłe i ma męża lub żonę. Najgorsze jest to, że choć nieraz takie matki widzą, to one i tak udają, że nie widzą problemu. Zwalają winę na swoją córkę albo jej męża.
Ewelina
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: