„Moja matka zaszła w ciążę w tym samym czasie co ja. Byłam wściekła. Miała mi pomagać, a nie sama siedzieć w pieluchach”
Nikt nie chciał mnie zrozumieć, a ja nie potrafiłam sobie wyobrazić, że moja mama będzie miała malutkie dziecko. Wstydziłam się tego. To ja miałam chodzić z brzuchem, ja miałam być młodą mamą! A teraz co? Obie będziemy?
- redakcja mamotoja.pl
Mama nie miała jeszcze dwudziestu lat, kiedy przyszłam na świat. To z mojego powodu rodzice wzięli ślub. Rozwiedli się, gdy miałam pięć lat. Nie doczekałam się rodzeństwa. Od tamtej pory byłyśmy z mamą już tylko we dwie.
A teraz, kiedy sama jestem mężatką i spodziewam się pierwszego dziecka, ona nagle oznajmiła mi, że jest w ciąży i wychodzi za mąż. A może najpierw powiedziała, że wychodzi za mąż, a potem, że jest w ciąży, sama nie wiem. Byłam w takim szoku, że przez bardzo długą chwilę nie mogłam wydobyć z siebie słowa.
– Mamo, ale to przecież ja jestem w ciąży – wyszeptałam w końcu.
– Ja również, córeczko.
– Ale przecież ty będziesz babcią.
– Bardzo młodą babcią, moja droga – roześmiała się. – Mam dopiero czterdzieści dwa lata. Mogę jeszcze być mamą – dodała po chwili.
Dlaczego nikt nie chce zrozumieć, co ja w tej sytuacji czuję?
Zdawałam sobie sprawę, że mama jest jeszcze młoda i ładna, że mogłaby ułożyć sobie życie. Adam, z którym od pewnego czasu się spotykała, jest zresztą całkiem fajnym facetem, nie mam nic przeciwko niemu. Jednak do głowy mi nawet nie przyszło, że jeszcze mogłabym mieć rodzeństwo.
Przecież to ja miałam urodzić dziecko, ja miałam być mamą, a moja mama – babcią. Miała mi pomagać i doradzać przy dziecku, a nie sama mieć maleństwo. Dosłownie nie mogłam w to uwierzyć. I nie mogłam się z tym pogodzić.
– Nie rozumiem, co cię tak zbulwersowało? – mama zachowywała się, jakby wszystko było w najlepszym porządku, jakby rodzenie dzieci po czterdziestce, gdy ma się już dorosłą córkę, było czymś zwyczajnym.
Dla mnie jednak nie było to normalne. Wyszłam od niej, z trudem powstrzymując łzy. Gdy wróciłam do domu, Zbyszek od razu zauważył, że coś jest nie tak.
– Co się stało? – zapytał.
Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Usiadłam na kanapie i rozpłakałam się.
– Kasiu, źle się czujesz? – uklęknął przede mną i patrzył mi w oczy z niepokojem. – Na litość boską, powiedz mi, co się stało – prosił.
– Mama jest w ciąży – wykrztusiłam przez łzy.
Zbyszek na moment zastygł, a potem wybuchnął śmiechem.
– No i z czego się śmiejesz? – trzepnęłam go szalikiem.
Mój mąż, tak jak nagle zaczął się śmiać, tak samo nagle się uspokoił. Usiadł obok mnie, objął mocno i przytulił.
– Głuptasie – szepnął – i ty z tego powodu płaczesz? A ja myślałem, że stało się jakieś nieszczęście – wyraźnie odetchnął z ulgą. – Nawet nie wiesz, jak mnie przestraszyłaś.
– A ty myślisz, że to jest powód do radości? – krzyknęłam ze złością.
– No na pewno nie do rozpaczy. Mama rozpacza?
– Nie – spojrzałam na niego zdziwiona. – Mama się cieszy. Powiedziała, że wychodzi za mąż za Adama.
– No widzisz. Ty też powinnaś się cieszyć. Będziesz miała siostrzyczkę, albo braciszka.
– Ty chyba oszalałeś! – byłam coraz bardziej zła. – Jaką, cholera, siostrzyczkę? Ja będę miała córkę!
– Rodzeństwo również będziesz miała. Nie rozumiem, dlaczego cię to tak bulwersuje? Twoja mama jest jeszcze młodą kobietą.
Zadał mi takie samo pytanie, jak kilka godzin temu mama
„Chyba oboje powariowali” – przebiegło mi przez myśl. Nie miałam sił dłużej z nim gadać. Poszłam pod prysznic, a potem spać. Byłam obrażona. Chciałam, żeby stanął po mojej stronie, a on zachował się, jakby nic się nie stało. A przecież stało się – jak moja mama mogła być w ciąży, kiedy za kilka miesięcy miała zostać babcią?!
– Zachowujesz się jak mała dziewczynka – powiedziała babcia, kiedy chciałam z nią porozmawiać.
– Nikt mnie nie chce zrozumieć – denerwowałam się.
– Kasiu! – babcia też lekko podniosła głos. – Twoja mama jest młoda, zakochała się, chce mieć dziecko, jest szczęśliwa – wymieniała. – A ty nie chcesz tego zrozumieć. Dlaczego?
– Dlatego, że ma dorosłą córkę i zaraz zostanie babcią – krzyknęłam.
– To nie jest żaden powód – usłyszałam w odpowiedzi.
Nikt nie chciał mnie zrozumieć, a ja nie potrafiłam sobie wyobrazić, że moja mama będzie miała malutkie dziecko. Wstydziłam się tego.
To ja miałam chodzić z brzuchem, ja miałam być młodą mamą
A teraz co? Obie będziemy? Nawet Jagoda, moja najlepsza przyjaciółka, na wiadomość o ciąży mamy, najpierw przez moment siedziała zdziwiona, a potem…
– Ale numer! – zachichotała radośnie. – Będziecie razem chodzić w ciąży. Super!
– Głupia jesteś – warknęłam.
Na nią też się obraziłam. Ciekawe, czy chciałaby, żeby jej matka teraz była w ciąży? No tak, jej mama miała już pięćdziesiąt pięć lat. Ciąża była raczej mało realna.
Mama dzwoniła do mnie, ale nie odbierałam telefonu. Nie potrafiłam z nią rozmawiać, nie chciałam. Tydzień później przyszli oboje z Adamem, żeby zaprosić nas na swój ślub.
– Szybko się uwinęliście – mruknęłam, nie kryjąc sarkazmu.
– Kasiu – przez moment wydawało mi się, że mama miała łzy w oczach, kiedy na mnie spojrzała.
Początkowo nie chciałam iść na ten ślub, ale Zbyszek mnie przekonał.
– Zawsze miałaś dobry kontakt z mamą, a teraz chcesz to zniszczyć? – powtarzał.
– Ja? Przecież to ona…
– Co ona? – przerwał mi bezceremonialnie. – Ona się tylko zakochała. Uważasz, że jej tego nie wolno?
– Ależ wolno. Ja nie mam nic przeciwko Adamowi. Tylko po co jej dziecko? – dodałam żałośnie.
– A niby dlaczego nie? Twoja mama jest jeszcze młoda – podkreślił po raz kolejny, chwilami nie mogłam już tego słuchać. – To dla niej ostatni dzwonek. Całe życie ci poświęciła, a teraz pewnie chciałby czegoś dla siebie.
Poszliśmy w końcu na ten ślub, ale cały czas coś mnie dręczyło, coś mi leżało na sercu. Nie zostałam do końca.
Powiedziałam Zbyszkowi, że źle się czuję i wróciliśmy do domu
Kiedy zmieniłam nastawienie, wszystko stało się prostsze Przez kolejne dni mama dzwoniła do mnie uparcie, zapraszała, proponowała wspólne wyjścia na zakupy. Kiedyś bardzo to lubiłam, teraz wymigiwałam się, jak tylko mogłam. To nawet nie o to chodzi, że nie chciałam iść z nią do sklepu czy na kawę.
Właściwie to chciałam. Ale swoją odmową pragnęłam pokazać mamie, że jestem na nią obrażona. Miesiąc później zadzwonił zdenerwowany Adam i powiedział, że mama jest w szpitalu, a jej ciąża jest zagrożona. Przeraziłam się i natychmiast zwolniłam się z pracy.
– Muszę jechać do mamy, do szpitala – powiedziałam szefowi.
– A co się stało, pani Kasiu? – zmartwił się. – Jakiś wypadek?
– Nie, mama jest w ciąży – wyjaśniłam już w drzwiach.
Tak mi się śpieszyło, że nie widziałam już zdumionego spojrzenia ani szefa, ani sekretarki. Wpadłam do szpitala, spocona i przerażona. Jak najszybciej chciałam być z mamą, ale nie wpuścili mnie do niej tak od razu.
– Już wszystko dobrze – uspokajał mnie Adam. – Usiądź, odetchnij.
– Tak strasznie się bałam.
– A ja myślałem, że nie chcesz tego dziecka – szepnął mój ojczym smutno. – Zosia bardzo się tym martwiła.
– Aj tam – machnęłam ręką. – Chcę, nie chcę, jakie to ma teraz znaczenie – zastanowiłam się. – Przecież to mój brat albo siostra.
Mama musiała zostać w szpitalu dwa tygodnie
Chodziłam do niej codziennie po pracy.
– Przepraszam, że byłam taka niedobra – powtarzałam każdego dnia. – Wiem, że zachowywałam się jak smarkula.
A ona śmiała się i widać było, że jest szczęśliwa.
– Już dobrze, córciu, już wszystko dobrze – mówiła.
Kiedy wyszła ze szpitala, też do niej biegałam, aby jej pomagać, bo nie mogła wszystkiego robić. Właściwie to nic nie mogła robić, musiała dużo leżeć i odpoczywać. Adam, co prawda, mówił, że ze wszystkim sobie poradzi, ale bardzo chciałam być dla nich wsparciem. Ja czułam się dobrze, ciążę miałam książkową.
Po pewnym czasie, kiedy mama mogła już wstawać i trochę wychodzić, zaczęłyśmy razem kompletować wyprawki. Chodziłyśmy po sklepach, oglądałyśmy cudne, niemowlęce ubranka.
– Wiesz, Kasiu – mówiła – jak byłam z tobą w ciąży, to nie było takich pięknych ubranek. W ogóle wielu rzeczy nie było.
Wyszło na to, że miałam mieć brata. Z kolei ja czekałam na dziewczynkę
A najśmieszniejsze jest to, że córka miała być miesiąc starsza od mojego braciszka.
– Siostrzenica będzie starsza od wujka – śmiał się Zbyszek. – To tylko w waszej rodzinie jest możliwe.
Fakt, dopiero teraz przypomniało mi się, że moja babcia miała tak dużo rodzeństwa, że dzieci jej najstarszego brata były w jej wieku. Dziś moja córka i mój brat mają już prawie pół roku. Amelia jest starsza od Filipa o całe dwa tygodnie. Razem z mamą chodzimy na spacery z wózkami. Ludzie biorą nas za siostry lub przyjaciółki, a kiedy słyszą, jak jest naprawdę, są bardzo zdziwieni. Fajnie jest mieć taką młodą mamę, która jest zarazem moją przyjaciółką. Bardzo się cieszę, że się pogodziłyśmy.
Katarzyna, lat 24
Czytaj także:
- „Moja 17-letnia córka wpadła. Musieliśmy zająć się wnuczką, bo młoda mama wolała imprezy i alkohol"
- „Urodziłam dziecko z gwałtu, bo rodzice nie zgodzili się na aborcję. Gdy patrzę na twarz Adrianka, widzę mojego oprawcę"
- „Na kolanach błagają, by oddać im dzieci. A potem one znów lądują u nas we łzach i siniakach…”