Reklama

Kiedy zorientowałam się, że moja młodsza siostra ma problem z zaglądaniem do kieliszka? Na pewno nie wtedy, kiedy przyniesiono ją do domu nieprzytomną. Zmasakrowała się tak na osiemnastce koleżanki. Wtedy myślałam o jej wybrykach tak jak nasi rodzice: to tylko szaleństwa młodości.

Reklama

Jednak Emilce coraz częściej zdarzały się takie wpadki, jakby zupełnie nie uczyła się na własnych błędach. Przeciwnie, balowała coraz ostrzej. Rodzice robili jej awantury, dawali szlabany. Bez efektu.

Ja trzymałam jej stronę, bo byłyśmy nie tylko siostrami, ale także przyjaciółkami. Nieraz ją kryłam, kiedy wracała do domu pijana. Tyle że po jakimś czasie zaczęłam mieć tego dosyć. Prosiłam, żeby przystopowała z imprezowaniem. Na początku przepraszała i obiecywała poprawę. Potem zaczęła pyskować.

– Czepiasz się, bo mi zazdrościsz, że jestem lubiana. Ty zawsze byłaś nudną kujonką i nadal nie umiesz się bawić.

– Według ciebie wymiotowanie sobie na bluzkę to świetna zabawa? – spytałam.

– Nie, ale wcześniej była. Jak tańczyłam, jak całowałam się z najprzystojniejszym facetem z naszej szkoły…

– Nie obchodzi mnie, co z kim robisz.

– Tak? Szkoda, bo może kogoś bym ci znalazła – roześmiała mi się złośliwie prosto w twarz.

Wtedy przestałam jej pomagać w oszukiwaniu rodziców.

Niespodziewanie Emilka uspokoiła się w klasie maturalnej. Skończyła z imprezowaniem, siedziała w domu i pilnie się uczyła. Rodzice odetchnęli z ulgą. Cieszyli się, że wreszcie zmądrzała. Ale ja znałam ją lepiej i czułam, że coś jest nie tak. Ona nie tyle się wyciszyła, ile zamknęła w sobie. I nadal sporo piła – praktycznie co wieczór przed zaśnięciem wypijała co najmniej jedno piwo. Wtedy już nie miałyśmy ze sobą dobrego kontaktu, więc nie pytałam, dlaczego to robi. Bo przecież już nie po to, żeby się zabawić…

To, że moja siostra jest alkoholiczką, dotarło do mnie wyraźnie i brutalnie dopiero wtedy, gdy przyłapałam ją, jak wypija „małpkę” wódki. Tuż przed egzaminem maturalnym! Aż złapałam się za głowę, kiedy to zobaczyłam.

– Emila, co ty wyprawiasz?!

Podskoczyła ze strachu, a potem skuliła się jak przerażone dziecko.

– Nie mów rodzicom, błagam! – jej głos zadrżał.

– Muszę. To ci się wymknęło spod kontroli. Chlejesz przed egzaminem? Wiesz, co będzie, jak ktoś się zorientuje?

– Proszę cię, nie teraz. Nie teraz. Ledwo żyję z nerwów. Napiłam się tylko trochę na uspokojenie. Muszę zdać tą cholerną maturę! Nie po to uczyłam się dniami i nocami, żeby ją oblać przez zdenerwowanie – tłumaczyła się gorączkowo. – Zlituj się. Jak zdam…

– Pieprzyć maturę! – przerwałam jej. – Matura to nie jest sprawa życia i śmierci. Masz dużo ważniejszy problem.

– Wcale nie – zaprzeczyła słabo, bez cienia przekonania.

– Tak. Wiesz, że to prawda. Masz dopiero dziewiętnaście lat, a chlasz ukradkiem jak nasz sąsiad. Co ty robisz ze swoim życiem?!

– Diana, nie teraz! Daj mi spokój do końca matur. Błagam!

– Nie. Dam ci spokój dzisiaj. Nic nikomu nie powiem. Ale tylko dzisiaj. Przed kolejnymi egzaminami już nie pijesz albo zrobię aferę – ostrzegłam ją.

– Dobra – zgodziła się potulnie.

Może wtedy popełniłam błąd? Może gdybym nie poszła Emilce na rękę, toby się opamiętała? Niestety, już się tego nie dowiem.

Przeprowadziłam z Emilką kilka poważnych rozmów. Otworzyła się przede mną i wyznała mi, że została zgwałcona po jednej z mocno zakrapianych imprez. Mówiła, że teraz pije, żeby o tym zapomnieć.

– Przecież wiesz, że nie tędy droga. To tylko wymówka, by pić dalej. Staczasz się na dno, zamiast się od niego odbić. Musisz się leczyć. A gwałt trzeba zgłosić – powiedziałam.

Jednak ona upierała się, że poradzi sobie sama.

– Najgorsze już za mną – powtarzała.

I rzeczywiście: na jakiś czas chyba zupełnie odstawiła alkohol, tak jak mi obiecała. Wracała totalnie trzeźwa z wieczornych spotkań ze znajomymi ze studiów. Wyglądało na to, że wszystko będzie dobrze…

Właśnie wtedy dostałam propozycję płatnego stażu w Hiszpanii. Byłam rozdarta: z jednej strony nie chciałam zostawiać siostry, z drugiej – to była dla mnie szansa na rozwój zawodowy, na dokładkę w pięknym, słonecznym kraju. Sto razy pytałam Emilkę, czy mogę jechać, czy poradzi sobie beze mnie, a ona w kółko odpowiadała, że tak.

– To życiowa okazja, nie możesz jej zaprzepaścić – przekonywała mnie.

– Nie chcę być daleko od ciebie. Będę się martwić…

– Niepotrzebnie. Będzie dobrze, przysięgam. Już nie pakuję się w kłopoty. Nieźle mi idzie na studiach. No i ostatnio poznałam fajnego faceta… Już zapomniałam o tamtej sprawie – dokończyła szeptem.

Miała na myśli gwałt. Zawsze mówiłyśmy „ta sprawa”, nigdy nie nazywałyśmy rzeczy wprost.

Nie do końca wierzyłam Emilce, gdy mówiła, że poradziła sobie ze swoją traumą i że już nie sięgnie po butelkę, aby się znieczulić. Ale równocześnie tak bardzo chciałam wyjechać, że nie słuchałam intuicji, która radziła mi zostać w domu i mieć oko na młodszą siostrę.

Wyjechałam do Hiszpanii. Na początku dzwoniłam do Emilki codziennie, potem już tylko dwa-trzy razy w tygodniu, później raz na tydzień. Przez telefon zawsze była miła, spokojna, opowiadała mi dużo o swoich sprawach, o studiach, o nowym chłopaku. Sądziłam, że u niej wszystko okej, że nad wszystkim panuje.

Dlatego wiadomość o tym, że jest w ciąży, spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Co więcej, dowiedziałam się o tym od mamy, bo Emilka nie miała odwagi sama się przyznać. Załatwiłam sobie wolne w pracy i przyleciałam do domu najszybciej, jak się dało, żeby wesprzeć siostrę.

Sytuacja wyglądała tak: Maciek, chłopak Emilki, chciał się z nią ożenić. Kochał ją i chociaż nie planował zakładać rodziny już na pierwszym roku studiów, to nie uciekał przed odpowiedzialnością. Niestety, moja siostra wcale nie była pewna swoich uczuć do niego. Ciąża była dla niej prawdziwym dramatem – zrozpaczona na przemian płakała i patrzyła przed siebie pustym wzrokiem. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w tak złym stanie. Strasznie się bałam, że może nie wytrzymać napięcia i sięgnie po alkohol.

Uznałam, że już za długo milczałam na temat jej problemu. Przecież jeżeli zacznie pić w ciąży i urodzi chore dziecko, to będzie w pewnym sensie moja wina! Tylko co mogłam zrobić? Naskarżyć rodzicom? Emilka była już dorosłą kobietą, a nie małą dziewczynką. Mama i tata nie mieli nad nią żadnej kontroli. Więc co?

Strach i bezradność spowodowały, że… opowiedziałam o jej uzależnieniu Maćkowi. Jako jej przyszły mąż i ojciec jej dziecka powinien znać całą prawdę. Niczego przed nim nie ukrywałam, nawet historii o gwałcie. Chłopak wydawał się zdruzgotany tym, co usłyszał. Nie miał pojęcia, że Emilka ma za sobą takie doświadczenia. O uzależnienie też jej nie podejrzewał.

– Zdarzało jej się czasem upić, ale każdemu się przecież zdarza. Dzięki, że mi o tym powiedziałaś! Zrobię wszystko, żeby ją uratować! – zadeklarował z przejęciem.

A ja już wiedziałam, że Emilka mimo obietnic nie wytrwała w abstynencji, kiedy wyjechałam. Skoro czasem upijała się przy swoim facecie, jak często piła w ukryciu?

Wracałam do domu ze spotkania z Maćkiem przybita. Miałam wyrzuty sumienia, że zdradziłam tajemnicę siostry, zawiodłam jej zaufanie. No ale ona zrobiła to pierwsza: nie dotrzymała danego mi słowa. Założę się, że w ciążę też zaszła po pijaku. I teraz była odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale też za dziecko.

Współczułam jej, ale zarazem uważałam, że powinna ponieść konsekwencje.

Oczywiście Emilka widziała to inaczej. Według niej byłam podłą donosicielką.

– Nienawidzę cię! Słyszysz?! Nienawidzę! Nigdy ci nie wybaczę! – wrzeszczała i zanosiła się spazmatycznym płaczem.

Chciałam ją przytulić, ale mnie odepchnęła.

– Nie chcę cię nigdy więcej widzieć. Dla mnie umarłaś. Nie mam już siostry – powiedziała na koniec. Cicho, zimno, przez co zabrzmiało to jakoś tak nieodwracalnie, ostatecznie. Potem wyszła z domu, trzaskając drzwiami.

Od tamtej pory minęły trzy miesiące, a ona nadal nie chce mieć ze mną kontaktu. Nie ukrywam, to boli, ale… nie żałuję. Dobrze zrobiłam. Nie zawsze słuszne decyzje są nagradzane fanfarami i ogólnym zadowoleniem. Wiem od Maćka, że Emila poszła na terapię i uczestniczy w spotkaniach AA. Więc warto było. Jeśli zrozumie, że jest chora, jeśli to zaakceptuje, zrozumie też, że nie miałam innego wyjścia. I może znowu zechce być moją siostrą.

Diana

Picie alkoholu w ciąży jest całkowicie zabronione. Nie ma żadnej bezpiecznej ilości alkohol w ciąży: każda może zaszkodzić!

Zobacz także:

Reklama
  • „Zaszłam w ciążę z najlepszym przyjacielem męża. Do końca życia będę żyła w strachu, że się wyda”
  • „Zaszłam w ciążę tuż przed studiami. Kocham swoje dziecko, ale jest mi żal straconych szans i marzeń”
  • „Lekarz powiedział, że jestem bezpłodna. Gdy zdecydowałam się na adopcję, stał się cud i... zaszłam w ciążę”
Reklama
Reklama
Reklama