Reklama

Czekałam na Antosię jak na najukochańsze dziecko, marzyłam o córeczce i w końcu się udało. Urodziła się. A ja momentalnie z pięknej bajki wpadłam w czarną otchłań bez dna.

Reklama

Macierzyństwo mnie przerosło

Antosia zaczęła krzyczeć od razu po urodzeniu i tak jej zostało. Ryczała przy mnie non stop, traciłam siły w błyskawicznym tempie. Mimo to bardzo się starałam, śpiewałam, kąpałam, bujałam, robiłam wszystko to, co inne matki. Tylko że inne matki miały jakąś więź ze swoimi dziećmi. A ja z moją córką żadnej. Tydzień po porodzie zachorowałam na depresję. Byłam cieniem człowieka. Nie miałam cierpliwości, żeby słuchać ciągłego wrzasku, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego moje dziecko jest takie wymagające tylko wobec mnie... Przychodziła do nas moja mama i brała ją na ręce – Antosia się uciszała, mąż wracał z pracy – zalegała cisza. Zupełnie inne dziecko. Inni nic nie musieli robić. Ja się dwoiłam i troiłam, i nic.

Nazwali mnie złą matką, a ja uwierzyłam

Zaczęliśmy często kłócić się z Darkiem. On obwiniał mnie o całą tę sytuację, uważał, że powinnam mieć instynkt macierzyński i jakieś nadnaturalne zdolności, dzięki którym będą umiała poradzić sobie z Antosią. Kiedyś podczas kłótni wykrzyczał, że ona przy mnie tylko płacze, więc on jest lepszym rodzicem.
– Latasz dookoła niej jak nakręcona i nic to nie daje. Ona cię i tak nie lubi. A popatrz, ja ją wezmę na ręce i wszystko jest dobrze, dzidzia uśmiechnięta. Powinnaś się tego nauczyć!

To nie koniec. Chciałam, żeby Antosia przestała używać smoczka, bo ma wadę wymowy i pokrzywione ząbki. Zabrałam smoczek. Darek nazwał mnie tyranem, bo przecież ona tylko ze smoczkiem zasypiała. Jak mogłam jej to zrobić?! A ja przecież dla jej dobra to robiłam. Byłam na każde zawołanie, robiłam wszystko tak, jak Antosia chciała, a ona i tak mnie odpychała. Bawiłyśmy się razem, to wymagała ode mnie pełnej uwagi, musiałam zmieniać głos i poruszać lalkami, bo jak nie, to dziecko się darło. A wystarczyło, że Darek tylko obok niej usiadł i popatrzył na zabawę, i dziecko już było przeszczęśliwe. Chciałam, żeby Antosia więcej czasu spędzałam z tatą, bo może za długo była ze mną i stąd to zmęczenie moją osobą. To efekt był taki, że tatusia pokochała jeszcze bardziej, a mnie zaczęła traktować jak powietrze.

Podczas wizyty w sklepie przejrzałam na oczy

Byłam pewna, że popełniłam jakiś błąd, że to moja wina albo że po prostu nie nadaję się na matkę. Aż któregoś dnia w sklepie przeżyłam szok! Poszłam na zakupy z Antosią i moją mamą. Oczywiście tylko babcia mogła trzymać moją córkę za rękę, tylko babcia mogła pchać z nią wózek, mnie moje dziecko odpychało albo rzucało się na ziemię, kiedy próbowałam się do niej zbliżyć. W pewniej chwili Antosia wypatrzyła coś na sklepowej półce i zawołała na cały głos:
– Mama, mama, ziobać!
Już miałam biec do niej, gdy... moja mama zrobiła to za mnie!
– Już biegnę, kochanie! – wykrzyknęła babcia do mojej córki! Chwyciła ją na ręce i była taka dumna z siebie. Nie powiedziała „Antosiu, tu jest mama, ja jestem babcią”, tylko cała szczęśliwa pozwoliła jej nazywać się swoją mamą! Stałam tam oniemiała i nagle wszystko do mnie dotarło. To nie ja byłam złą matką. To moja rodzina mnie tłamsiła i powoli odbierała mi moją córkę! A dziecko jak dziecko – patrzyło swoimi dziecięcymi oczami na to, jak podle traktuje się jej matkę, więc zaczęło robić to samo.

Następnego dnia wyjechałam z Antosią nad morze. Spędzimy tu same parę tygodni. Zastanowię się, jak dalej ułożyć swoje sprawy, ale na pewno nie pozwolę się więcej tak traktować najbliższym.

Martyna

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama