„My jeździliśmy do dziadków zbierać jabłka, a moje dzieci narzekają na lato w mieście” [list do redakcji]
Na urlop wyjeżdżamy dopiero na początku sierpnia. Wybraliśmy Turcję. Moje dzieci (8 i 11 lat) póki co spędzają lato w rodzinnym mieście i strasznie im się to nie podoba. Niestety, w Turcji pewnie też znajdą tysiąc powodów do narzekania… Ani Julka, ani Jaś nie mają pojęcia, jak kiedyś wyglądały wakacje wielu dzieci.
Moi dziadkowie mieli sad. To bardzo romantycznie brzmi, bo kiedy o tym mówię, wiele osób widzi przed oczami kwitnące wiosną jabłonie… A latem spacerki po sadzie z sięganiem po owoc prosto z drzewa. Jako wnuczka sadowników, muszę przyznać, że nie do końca tak to wygląda. Niestety, moje wakacje nie miały nic wspólnego z wakacjami moich dzieci.
Dziś tak trudno sprawić dzieciom zwykłą radość
Z jednej strony bardzo się cieszę, że moje dzieci mogą w wakacje wyspać się do woli. Że mogą odpocząć. Spotykać się ze znajomymi, oglądać filmy, słuchać muzyki leżąc na kanapie. Że nie wiedzą, co to znaczy, gdy się jest głodnym, a do powrotu do domu z sadu i do kolacji jeszcze daleko. Że chce się pić, a kompot się skończył. Że się chce płakać, bo w tym czasie, kiedy trzeba było zbierać jabłka, chciałoby się być na koloniach nad rzeką. Bawić się w podchody, gadać z rówieśnikami ile się da, kąpać się w rzece. Mój brat miał tak samo... Tylko że oboje nie mieliśmy szans na takie wakacje.
A moje dzieci? Nawet nie wiem jakie wakacje w pełni by ich zadowoliły… Tak, żeby nie znalazły powodów do narzekań.
Czasem żałuję, że rodzice sprzedali ten sad
Dlatego czasem żałuję, że rodzice sprzedali ten sad. Dziadkowie mieli coraz mniej sił, a rodzice nie mogli rzucić pracy, żeby poświęcić się sadowi. Ale gdyby ten sad był w naszej rodzinie, to moje dzieci mogłyby się przekonać na własnej skórze, jak mogą wyglądać wakacje i wtedy miałyby prawdziwe powody do narzekania…
A nie, że „nudno”. Albo, że nie ma co pić, bo w domu chwilowo jest tylko woda i domowy sok malinowy… Na wyjazdach to samo. W hotelu zawsze jest coś nie tak: z pokojem, jedzeniem, innymi gośćmi. Nawet na zagranicznej plaży też zawsze jest coś nie tak. Np. jest… za gorąco. A przecież mogą schłodzić się w morzu, no i nikt im nie każe pracować w tym upale… Trzymać rąk w górze, dźwigać skrzynek z jabłkami. Szkoda gadać...
Karina
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „To szok, co dzieci wyprawiają w kościele. Musiałam wyjść, żeby ochłonąć” [LIST DO REDAKCJI]
- „Babcia faworyzuje wnuczki, a mój synek zawsze z boku i bez prezentów. Już wiem, jak się odegram” [LIST DO REDAKCJI]
- „Sąsiedzi wystawili dziecku domek na balkon. Teraz całe osiedle słucha wrzasków 4-latka” [LIST DO REDAKCJI]