„Na balu przebierańców w przedszkolu wystąpiłam jako tancerka egzotyczna. Kilka matek kazało mi wyjść i nie gorszyć dzieci” [LIST DO REDAKCJI]
Przebrałam się, bo takie były zalecenia dyrekcji – bawimy się wszyscy, i dzieci, i rodzice. Potraktowałam sprawę poważnie, wypożyczyłam strój i przyłożyłam się do makijażu. A tamci pozostali rodzice to sztywniacy bez poczucia humoru. Ani przebrania, ani zabawy. Tylko krzywe spojrzenia, bo za krótką sukienkę założyłam. I kto tu powinien się wstydzić?
- redakcja mamotoja.pl
Wiedziałam, że w tym stroju zrobię wrażenie, ale chyba o to chodziło, prawda? Nie poszłam na łatwiznę i nie przebrałam się za banana albo za ducha w prześcieradle jak co poniektórzy. I to jest powód, żeby mnie piętnować i wytykać palcami?
Obgadywały mnie zamiast bawić się z dziećmi
Myślałam, że chodzi o dobrą zabawę, na którą moja córeczka czekała już od miesiąca. To był nasz pierwszy bal karnawałowy w przedszkolu, miało być wystrzałowo. Od początku było mówione, że mają się przebrać wszyscy, łącznie z paniami i rodzicami. Wiadomo – żeby trochę ośmielić dzieciaczki. Zabrałam się więc za to z pełną powagą, poszłam do wypożyczalni strojów i razem z moją Klarą wybrałyśmy dla nas przebrania.
Córeczka została wróżką, a ja tancerką egzotyczną prosto z karnawału w Brazylii! Podobała mi się jeszcze Morticia Adams i klasyczna kowbojka, ale tamta sukienka z piórami leżała na mnie tak idealnie, że nie mogłam się powstrzymać. Zostałam więc królową samby. Klarcia też nie mogła oderwać ode mnie wzroku.
Nie rozumiem, co to komu przeszkadzało, że mam na sobie krótką kieckę i odsłonięty pępek. Od razu zobaczyłam te krzywe spojrzenia, kiedy z Klarą weszłyśmy do sali. Próbowałam się normalnie bawić ze swoim dzieckiem, ale w końcu nie wytrzymałam i podeszłam do jednej znajomej matki, żeby się uprzejmie przywitać. Tylko mi odburknęła, że jesteśmy w przedszkolu, a nie na festynie. No coś podobnego!
Druga z poważną miną dodała, że może pożyczyć mi sweter, to nie zmarznę. A najlepiej jakbym wyszła i nie gorszyła dzieci swoją golizną. Myślałam, że się przesłyszałam. Dodam, że jedna była duchem w starym prześcieradle, a druga w czerwonym sweterku udawała ketchup. Tak się postarały! A może to spojrzenia ich mężów kierowane na moją osobę tak im przeszkadzały?
Oczywiście nigdzie sobie nie poszłam, tylko do końca imprezy bawiłam się w najlepsze ze swoją córką. Klara mi potem powiedziała, że byłam najpiękniejsza ze wszystkich rodziców. I tego się trzymam!
Lidka
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: