Reklama

Jak co roku na Halloween szykujemy przebrania i ozdabiamy dom. Musi być krwiście i strasznie. Zapraszamy znajomych i doskonale się bawimy. Nie wszyscy to rozumieją. Od dziadków usłyszeliśmy, że w głowach się przewraca, a sąsiadka zapowiedziała, że będzie się za nas modlić. No cóż, pewnie nie zaszkodzi.

Reklama

Bawimy się w potwory, nikomu nie dzieje się krzywda

Szanowna Redakcjo, pewnie nie muszę Was do tego przekonywać, ale dla mojej rodziny Halloween jest naprawdę świetną zabawą. Dziwię się, że tyle z tym zamieszania. Po co i dlaczego bronić komuś radości i śmiechu? Ja się nawet nie zagłębiam zbytnio w znaczenie tego święta. Po prostu bawimy się, bo to lubimy.

Moje dzieci nie są jakieś dziwne ani pokręcone. Są normalne. Nikomu nie zrobią krzywdy, jeśli przebiorą się za potwora, wampira albo wiedźmę i posmarują sobie buzie sztuczną krwią. Z tą krwią to w ogóle jest jakiś fenomen. W zeszłym roku zrobiliśmy sztuczną krew ze zwykłych farb, teraz planujemy użyć barwników, żeby naprawdę wyglądało jak z horroru. To chyba najbardziej kręci moje dzieciaki. Nie ukrywam, że mnie i męża też! Ale jak sąsiedzi nas zobaczyli, to się za głowy łapali, jedna z pań się nawet przeżegnała. Już myślałam, że złapie za krzyż i zacznie odprawiać egzorcyzmy. Serio, minę miała nietęgą, ale to znaczy, że przebrania nam się udały. W tym roku też postraszymy okolicę!

Gorzej, że w środowisku moich dzieci zdania na temat Halloween też bywają różne. Już dwie koleżanki córki odmówiły przyjścia na imprezę, bo rzekomo demoralizujemy dzieci. Tak im powiedzieli rodzice. Pani w szkole nie mówi o Halloween, tylko o święcie diabła. Ostrzegała dzieci, żeby nie wzywały złych duchów... Jeśli ktoś wierzy w takie rzeczy, to ja naprawdę nie mam z tym problemu. Ale niech nie mąci w głowach ani nie obraża innych, którzy chcą się bawić.

Moje dzieci nie tną się żyletką, nie latają z piłą mechaniczną po osiedlu, nie piją krwi i nie składają niemowląt w ofierze. Halloween to tylko zabawa, w bezpiecznych granicach. Niektórym przydałoby się trochę wyluzować.

Alicja

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama