Nagrała ostatnią wiadomość dla byłego męża — kazała mu pożegnać się z synkiem
Tego dnia matka odebrała 3-letniego synka z przedszkola wcześniej niż zwykle. Oficjalnie powodem tego była wizyta z dzieckiem u lekarza. Ale na filmiku, który nagrała chwilę potem dla ojca chłopca, matka i dziecko wcale nie są w przychodni. Kobieta wcześniej zniszczyła swoją suknię ślubną...
32-letnia Savannah Kriger na drugi dzień miała wyznaczoną datę rozprawy dotyczącej podziału opieki nad synkiem (między nią a byłym partnerem, ojcem chłopca). Jednak nie wzięła w niej udziału. Ją i dziecko znaleziono w rowie melioracyjnym, po 19 godzinach poszukiwań od zgłoszenia ich zaginięcia.
Zdemolowała mu dom, zniszczyła suknię ślubną i groziła…
Śledczym udało się ustalić, co działo się podczas godzin poprzedzających śmierć matki i dziecka.
Najpierw zdemolowała dom byłego męża. Potem, już w swoim mieszkaniu, strzałami z broni zniszczyła swoją suknię ślubną. Strzelała również do portretów ślubnych, które wisiały nad łóżkiem.
Potem pojechała po synka do przedszkola.
I nagrała byłemu mężowi następującą wiadomość:
Zobacz także
„Nie masz po co wracać do domu, nic już nie masz. Ostatecznie stracisz wszystko”.
Przed śmiercią puściła synkowi kreskówki
Mężczyzna na widok tego, co zastał w domu, był w szoku. Gdy była żona dzwoniła do niego – szacował zniszczenia i nie odbierał telefonu. Napisała wtedy do niego: „Pożegnaj syna”.
Gdy po raz kolejny bezskutecznie próbowała się do niego dodzwonić, nagrała 21-sekundowy film. Prosi na nim synka, by pożegnał się z tatą.
Słychać też, jak mama przeprasza chłopca, że nie ma przy nim taty…
Już wtedy matka i dziecko znajdowali się w rowie melioracyjnym, gdzie później znaleziono ich zwłoki. Wiadomo, że przed śmiercią puściła jeszcze synkowi jego ulubione kreskówki. Później zastrzeliła – najpierw dziecko, potem siebie.
Źródło: Daily Mail
Piszemy też o:
- Te dzieci już nigdy nie wezmą cukierka od obcego – drastyczna lekcja, którą trzeba zobaczyć (wideo)
- Rozpacz matki: jej dziecko tak bardzo czekało na gości — nie przyszedł nawet dziadek i wujek. Wszyscy mieli żenujące wytłumaczenie
- Skandal w Świdnicy: dzieci muszą bawić się w cieniu krematorium. „Czarny dym i swąd jak palone drewno”