„Natanek wył, aż serce pękało, ale szwagierka zrobiła coś strasznego. Ludzie, co to za chora moda?!” [LIST DO REDAKCJI]
Płaczę na samą myśl o Natanku. Co to za głupia moda, jestem w szoku, jak wielu moich znajomych popiera takie metody. Moja Hania też jest płaczliwa, nie śpi po nocach. Ale co z tego, nie po to mam dziecko, żeby chodzić na skróty.
- redakcja mamotoja.pl
Być może jestem bardziej wrażliwa, bo sama mam małe dziecko. Ale najwyraźniej macierzyństwo nie na wszystkich tak działa. Ludzie myślą, że jak zostają rodzicami, to wciąż mają prawo myśleć o sobie. A to nieprawda. Dziecko jest najważniejsze.
Szwagierka zafundowała synkowi traumę, jak mogła?!
Szanowna Redakcjo, wiele razy czytałam u Was artykuły o rodzicielstwie bliskości, wspólnym spaniu z dzieckiem, wrażliwości na potrzeby maluszków. Chciałabym, żeby moja szwagierka też je przeczytała i żeby coś do niej trafiło. Ja się nie wtrącam, nie jestem taka, sama nie będę jej pouczać. Ale ciągle płakać mi się chce po tym, co zobaczyłam u niej w domu.
Nie rozumiem, jak w dzisiejszych czasach można tak gnębić dziecko. Nauka idzie do przodu, a ludzie ciągle żyją w średniowieczu. No bo jak to inaczej nazwać? Natanek ma już rok, jest kochany, rozumny. Karolina postanowiła nauczyć go samodzielnego zasypiania, bo ma dość synka w małżeńskim łóżku. I nie chce jej się wisieć nad Natankiem wieczorami, żeby go uśpić.
Ostatnio byłam u niej z moją Hanią. Akurat była pora drzemki Natanka. Nie mam pojęcia, kto jej to doradził, ale Karolina wzięła synka, włożyła do łóżeczka i wyszła. Zamknęła drzwi i tak zwyczajnie zaczęła robić nam kawę. Mały po chwili zaczął wyć wniebogłosy. Na pewno wiecie, jak to jest. To taki płacz, że każdemu wrażliwemu człowiekowi łzy stają w oczach. Wołał ją i zawodził. A ona nic.
Podeszła jeszcze i zamknęła te nieszczęsne drzwi na klucz. Wyjaśniła mi, że już kiedyś Natanek wygramolił się z łóżeczka i próbował wyjść. Zamknęła go więc, jak w jakimś więzieniu!
Jak można nie wziąć na ręce, nie utulić, nie ucałować takiego maluszka?
Nie wiem, ile trwały te wrzaski, nie mogłam się w ogóle skupić. Moja Hania też zaczęła płakać, nic nie rozumiała. Pytałam Karoliny, jak ona to wytrzymuje, ale ona powiedziała tylko, że taka metoda działa i potem Natan śpi jak kamień.
Słyszałam niestety, że wielu ludzi tak robi. Znajomy męża też zostawia dziecko samo w pokoju i wychodzi. Biedaczek drze się i woła rodziców, a oni nic. Chyba trzeba mieć serce z kamienia. Ja nigdy nie zafunduję mojej córce takiej traumy.
Laura
Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: