Reklama

„Pracuję w szkole dziesiąty rok, a moja pensja, z dodatkiem za staż pracy, za wychowawstwo, to 4,5 tys. zł na rękę. Na mieszkanie wydaję ponad połowę. Za każdym razem, kiedy mam podpisać umowę najmu, boję się jaki będzie czynsz, czy dam radę. Dorabiam korepetycjami, bo inaczej nie da się utrzymać” – mówi jedna z nauczycielek. To zwykle ceny wynajmu mieszkań sprawiają, że nie tylko nauczyciele mają problemy z utrzymaniem się. Średni koszt wynajmu kawalerki w Warszawie to obecnie około 3000 zł miesięcznie. W obliczu galopującej inflacji, nauczycielki z Warszawy apelują do samorządów o specjalny dodatek do pensji nauczycieli.

Reklama

Dodatek za warszawskość. Pomysł na podwyżkę i pakiet świadczeń

Autorkami tego projektu są Aleksandra Korczak, polonistka i etyczka z Liceum Ogólnokształcącego im. Bohaterek Powstania Warszawskiego, oraz Maria Kowalewska, nauczycielka wspierająca kształcenie specjalne w szkole podstawowej. Ich propozycja to tzw. „wielkomiejski przywilej nauczycielski”, pakiet świadczeń, który miałby obejmować różne formy wsparcia finansowego i psychologicznego.

Nie chodzi tylko o pieniądze. Co obejmowałby pakiet dodatku „za warszawskość”?

Pomysłodawczynie argumentują, że warszawscy nauczyciele potrzebują dodatkowego wsparcia, aby móc komfortowo funkcjonować i pracować w zawodzie, który staje się coraz mniej atrakcyjny dla młodych. Ich pomysł zakłada specjalny pakiet świadczeń, do którego należą:

  • Stały dodatek do pensji za pracę w Warszawie,
  • Niskobudżetowe mieszkania dla nauczycieli,
  • Darmowe przejazdy komunikacją miejską,
  • Bezpłatne wejściówki do lokalnych instytucji kultury i sportu,
  • Pakiet szczepień sezonowych,
  • Centrum zdrowia psychicznego lub infolinia wsparcia prawnego i psychicznego.

Nowe świadczenia przyciągną do pracy młodych? Nauczyciele są wypaleni

Takie świadczenia mogłyby zapewnić większe poczucie bezpieczeństwa nauczycielom zatrudnionym w stolicy i – według autorek projektu – przyciągnąć do pracy w szkolnictwie młodych ludzi. Niskie wynagrodzenia w połączeniu z wysokimi kosztami życia sprawiają, że wielu pedagogów zmuszonych jest do podejmowania dodatkowych prac, by związać koniec z końcem.

Warszawski rynek pracy wymaga zmian. Młodzi nie chcą pracować w szkole

„Obie mieszkamy w Warszawie, a Warszawa przechodzi ogromny kryzys, jeśli chodzi o kadrę w edukacji” − mówi Maria Kowalewska. Autorki w swojej petycji zwracają uwagę na fakt, że kadrowe braki w szkołach są tak dotkliwe, że często do pracy zmuszani są emerytowani nauczyciele, a ci młodsi proszeni są o dodatkowe godziny. Obciążenie nadgodzinami wpływa jednak na stan zdrowia nauczycieli, którzy niejednokrotnie nie mogą wziąć urlopu nawet w sytuacji choroby. Młodzi pedagodzy rezygnują z tej ścieżki zawodowej, gdyż nie zapewnia im stabilizacji ani nawet bezpieczeństwa finansowego.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama