„Nauczyłam czytać swoją Martynkę już w zerówce. Inni rodzice niestety nie dbają o edukację swoich dzieci” [LIST DO REDAKCJI]
Niedawno obchodziliśmy kolejne urodziny Martynki i z dumą mogę powiedzieć, że nasza mała dziewczynka czyta już płynnie. Córeczka samodzielnie przeczytała życzenia urodzinowe od dziadków. Wszyscy byli w szoku, a mnie rozpierała duma.
Niestety, kiedy obserwuję naszych znajomych, widzę, że w ogóle nie przywiązują wagi do edukacji swoich pociech. Żal mi tych dzieci, kiedy słyszę, jak proszą rodziców o przeczytanie smaków lodów w naszej ulubionej kawiarni. Ja z moją córką nie muszę nawet podchodzić do lady. Martynka, dzięki naszej wspólnej pracy, wszystko robi sama. Kiedy miała 5 lat, czytała już proste słowa. Teraz córeczka kończy zerówkę, a już potrafi czytać swoje ulubione książeczki. Dlaczego nikt mi nie wierzy, kiedy opowiadam o tym w pracy?
Uczyłam ją, kiedy była malutka
Na swoich urodzinach córeczka mogła przeczytać kartki z życzeniami, które dostała od dziadków. Wszyscy byli w szoku, kiedy usłyszeli, jak pięknie czyta, a ja urosłam o kilka centymetrów. Obydwie poświęciłyśmy dużo czasu i energii, aby mogła być taka samodzielna. Gdy Martynka miała zaledwie kilka miesięcy, zaczęłam jej czytać na głos proste bajki.
Początkowo była to tylko forma spędzania wspólnego czasu, ale z czasem zauważyłam, że jej zainteresowanie książkami rośnie. Wprowadziłam więc do naszego codziennego rytuału naukę liter i prostych słów. Nie było to łatwe – wymagało ode mnie systematyczności i cierpliwości. Ale widząc postępy Martynki, wiedziałam, że warto.
Wiem, że nie każdy rodzic ma możliwości, aby poświęcać tak wiele czasu swojemu dziecku. Ja też czasem kiedy wrócę do domu, marzę tylko o chwili odpoczynku. Jednak uważam, że inwestowanie w rozwój dziecka od najmłodszych lat jest kluczowe dla jego przyszłości. Martynka uwielbia teraz czytać książki sama, a ja wiem, że dałam jej solidne podstawy, które będą jej towarzyszyć przez całe życie. Ja także kocham książki!
Jeszcze nie umie czytać, a już siedzi i gra
Często widzę, jak dzieci naszych znajomych spędzają długie godziny przed telewizorem albo tabletem. Te maluchy oglądają filmiki, grają w gry, a przecież nawet nie potrafią przeczytać tego, co jest tam napisane. Takie lekkomyślne decyzje dorosłych mogą przysporzyć dzieciom sporo kłopotów w przyszłości. Jeśli nie będziemy pokazywać im, jak fajna jest nauka, mogą mieć potem trudności w szkole. A ja chcę, żeby Martynka była szczęśliwa i odnosiła sukcesy! Bez miłości do nauki i poznawania świata to nie będzie dla niej łatwe. Dlatego jestem spokojna, kiedy wiem, że robię wszystko, żeby jej w tym pomóc.
Uwielbiam to, że mogę patrzeć, jak rozwija się pasja mojej córki do czytania książeczek. Bywało trudno, ale teraz rozpiera mnie dumna, bo wiem, że moja praca nie poszła na marne. Edukacja to klucz do sukcesu naszych pociech, a my, jako rodzice, jesteśmy pierwszymi i najważniejszymi nauczycielami w ich życiu.
Dorota
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „Nauczyciele niech się cieszą z długich wakacji, zamiast narzekać na zarobki. 4 tys. to nie jest zła pensja” [LIST DO REDAKCJI]
- „Moja córka podziękowała mi za najpiękniejszy Dzień Dziecka. Zrobiłam dla niej coś, co wcześniej nie przyszło mi do głowy” [LIST DO REDAKCJI]
- „Jestem nauczycielką i powiem wam, co chcę na prezent: laurki od dzieci i bukiet polnych kwiatów” [LIST DO REDAKCJI]