Nauka o dojrzewaniu i zdrowiu w szkołach. Niektóre dzieci będą uczyć się z TikToka
Nie milką echa decyzji MEN: Barbara Nowacka ogłosiła, że edukacja zdrowotna w szkołach będzie przedmiotem nieobowiązkowym. Efekt? Już teraz wiadomo, że na lekcje będzie prawdopodobnie chodzić zaledwie garstka dzieci. Co z pozostałymi? Ministra zdrowia, Izabela Leszczyna, ma niepokojące informacje.

MEN zdecydowało, że edukacja zdrowotna wejdzie do szkół od września 2025 roku, ale będzie przedmiotem nieobowiązkowym. Oznacza to, że z lekcji skorzystają tylko te dzieci, których rodzice wyrażą na to chęć i zgodę. Pozostali uczniowie będą musieli czerpać wiedzę o zdrowiu, dojrzewaniu i seksualności z innych źródeł niż szkoła.
Edukacja zdrowotna w szkołach tylko dla nielicznych. Co z resztą dzieci?
Rezygnacja z obowiązkowej edukacji zdrowotnej to decyzja podyktowana obecną sytuacją polityczną w Polsce. Niemały wpływ na odejście od wcześniejszych zapowiedzi, czyli obowiązkowej edukacji zdrowotnej dla wszystkich uczniów, miały też protesty organizowane przez skrajnie prawicowe środowiska. „Muszę ochronić szkołę przed awanturą polityczną” − stwierdziła ministra edukacji, Barbara Nowacka.
Koniec końców w wyniku całego tego zamieszania ucierpią dzieci, z których część nie będzie miała dostępu do fachowej wiedzy na temat zdrowia, profilaktyki uzależnień, racjonalnego odżywiania, higieny cyfrowej oraz seksualności.
Tym nagłym zwrotem w sprawie nowego przedmiotu w szkołach rozczarowana jest m.in. ministra zdrowia, Izabela Leszczyna.
„Zdrowie jest najważniejsze. Dlatego cieszę się, że [edukacja zdrowotna − przyp. red.] w ogóle będzie, ale jestem, szczerze mówiąc, trochę załamana, wkurzona, na pewno zła, że nie będzie przedmiotem obowiązkowym” − tak decyzję ws. edukacji zdrowotnej w szkołach skomentowała ministra zdrowia Izabela Leszczyna na antenie TVP Info.
Zdaniem ministry oczywiste jest, że w obecnej sytuacji tylko niewielka część dzieci w szkołach będzie uczęszczać na nowe lekcje. Pozostali uczniowie, których rodzice z jakiegoś powodu wierzą, że edukacja zdrowotna to deprawacja dzieci, będą pokrzywdzeni.
„Skąd dzieci mają się dowiedzieć o dojrzewaniu? Z TikToka, który jest groźny i na którym jest mnóstwo fake newsów?” − pytała rozżalona Izabela Leszczyna.
Fachowa edukacja zdrowotna to wiedza potrzebna dzieciom
Jednocześnie ministra zdrowia wierzy, że edukacja zdrowotna spodoba się dzieciom i przyniesie im wiele korzyści. Ma również nadzieję, że interesujący i ważny przedmiot będzie przyciągać coraz więcej uczniów.
„Jestem przekonana, że decyzja pani ministry edukacji spowoduje, że dzieci, ta młodzież, która będzie z tego przedmiotu zadowolona, bo będzie wiedziała coraz więcej o sobie samym, powie o nim swoim kolegom. (...) I on się naprawdę stanie dobrowolny, ale na pewno będzie coraz więcej dzieci, młodzieży w nim brało udział z własnej woli” − powiedziała ministra.
Izabela Leszczyna chciałaby też, aby do nowego przedmiotu przekonali się niezdecydowani bądź wręcz przeciwni mu rodzice.
„Zrobimy z panią ministrą edukacji wszystko, żeby pokazać szerokiej opinii publicznej, wszystkim rodzicom, także tym rodzicom, którzy dzisiaj są trochę zagubieni w tym szumie informacyjnym i właśnie nie wiedzą, czy ten przedmiot będzie dobry, czy zły dla ich dzieci. Więc ja zapewniam państwa, on jest tylko dobry” − podsumowała.
Źródło: TVP Info, rynekzdrowia.pl
Piszemy też o: