Reklama

Myślałam, że staję w obronie córki. Tymczasem pokazałam jej najgorszy przykład, jaki matka może dać dziecku.

Reklama

Myślałam, że jest niewychowany

Tamtego poranka weszłam z córką do klasy, żeby pomóc jej się rozpakować i trochę potowarzyszyć. Mała bardzo przeżywała początek szkoły. Matylda zaczęła wyjmować swoje rzeczy, pakować je do szafki, kręciłam się tam razem z nią. Nie zauważyłam, że jakiś chłopiec usiadł na krzesełku, które córka sobie wcześniej upatrzyła. Usiadł na jej bluzie.

Matylda jest nieśmiała, kiedy zobaczyła, że tamten kolega siedzi na jej bluzie, chciała, żeby jej pomóc. Nie wiedziała, co zrobić. Podeszłam i grzecznie poprosiłam tego chłopca o powstanie. Powtarzałam, że przepraszam, chcę wziąć bluzę. I tak kilka razy. Nic, zero reakcji.

Byłam pewna, że to aroganckie, niewychowane dziecko. Podniosłam głos. Bardzo tego żałuję. Złapałam tego chłopca za ramię, żeby wstał. Krzyknęłam i go potrząsnęłam. Spojrzał wtedy na mnie takim przestraszonym wzrokiem, zerwał się z krzesła. Wtedy wpadł jego ojciec. Wściekły zaczął krzyczeć, że co ja wyprawiam, że jego syn niedosłyszy.

Nawrzeszczałam na niedosłyszące dziecko. Chłopiec się rozpłakał, a ja ze wstydu chciałam zapaść się pod ziemię.

Przeprosiłam, ale to chyba za mało. Moja córka na wszystko patrzyła, tak mi głupio.

Piszę ten list, bo jestem zła na siebie i chciałabym uwrażliwić innych rodziców. Pomyślcie, zanim coś zrobicie, nigdy nie wiecie, jaki ktoś ma problem i jaką krzywdę można wyrządzić. Zwłaszcza dziecku.

Asia

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama