Reklama

Cześć,

Reklama

To nie pierwszy raz, gdy muszę tłumaczyć się ze swoich decyzji. Ale skoro wciąż spotykam się z niezrozumieniem i krytyką, postanowiłam podzielić się swoją historią.

Nie chcę karmić piersią. Teściowa oskarża mnie o najgorsze

Mam na imię Lena i nie chcę karmić piersią. Od pierwszych dni pielęgniarki patrzyły na mnie z politowaniem. Teściowa omal nie dostała zawału, gdy usłyszała, że mały dostaje mleko modyfikowane. Twierdziła, że to chemia, jakbym podawała mu rozpuszczalnik. Zarzuciła mi, że nie mam instynktu macierzyńskiego. Te słowa wbiły się we mnie jak szpilki. Nie dlatego, że zaczęłam w nie wierzyć, ale dlatego, że czułam się jak na sali sądowej, gdzie ja byłam oskarżoną.

Zostałam mamą, ale muszę dalej dbać o firmę. Kto zapłaci za mnie rachunki?

Wiedziałam od początku, że nie będę karmić piersią. Tak, wiedziałam to jeszcze zanim urodziłam. To nie była pochopna decyzja, nie była wynikiem lenistwa czy kaprysu. Była przemyślana, świadoma i zgodna z tym, kim jestem. Mam własną firmę, którą budowałam przez lata, pracując po nocach, nie mając urlopów, nie znając weekendów. Moja firma to moja pasja, ale też sposób na życie. Zresztą nie tylko moje, ale i mojej rodziny. Nie mogę pozwolić sobie na długie miesiące bez pracy.

Mleko modyfikowane nie jest gorsze. Kocham swojego maleńkiego synka

Wiem, co teraz powiedzą niektórzy. Że „wszystkie kobiety jakoś sobie radzą”, że „karmienie to nie tylko pokarm, ale też bliskość”, że „każda matka powinna dać dziecku to, co najlepsze”. Tylko że ja wcale nie uważam, że mleko modyfikowane to coś gorszego. Moje dziecko jest najedzone, zdrowe i kochane. Karmię je w ramionach, tulę, patrzę w jego oczy, śpiewam mu do snu. Czy to, że nie podaję mu piersi, oznacza, że jestem złą matką? Czy miłość do dziecka mierzy się ilością wypitego mleka matki?

Powinnam czuć się winna, że nie karmię piersią

Za każdym razem, gdy słyszę krytyczne uwagi, gdy widzę wymowne spojrzenia, czuję się tak, jakby ktoś chciał mi powiedzieć, że jestem niewystarczająca. Że powinnam czuć się winna. Że moje ciało jest nie tylko moje, że powinnam oddać je w służbę macierzyństwa, bo tak nakazuje tradycja czy społeczne oczekiwania. Ale ja nie jestem innymi matkami. I to, co było dobre dla nich, niekoniecznie jest dobre dla mnie.

Kocham swoją niezależność. Moje macierzyństwo, mój wybór

Nie mam wyrzutów sumienia. Nie jestem egoistką. Jestem matką, która kocha swoje dziecko, ale kocha też siebie i swoją niezależność. Moje ciało, moja sprawa. Moje macierzyństwo, mój wybór. Niestety, moja teściowa i reszta rodziny zupełnie tego nie rozumieją. Ostatnio dostrzegłam zwątpienie nawet w oczach Filipa. Przecież mąż powinien mnie wspierać. Kto zapłaci nasze rachunki, jeśli będę stale przywiązana do synka? Nie wiem, jak o tym z nimi rozmawiać...

Lena

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama