„Nie chcę kłamać księdzu, że chodzę do kościoła i nie grzeszę. Czy mogę być chrzestną?” [LIST DO REDAKCJI]
Bardzo zależy mi na tym, żeby zostać chrzestną Marcelka, bo to pierwszy synek mojej siostry. Ona z mężem jest w kościele co niedzielę, a w sypialni wisi u nich święty obraz. Ja mieszkam z facetem bez ślubu i mam parę innych grzeszków na sumieniu. I co teraz? Skłamać księdzu?
- redakcja mamotoja.pl
Udaję nawet przed moją siostrą i szwagrem, że w kościele czasem bywam. Może nie co niedzielę, ale coś musiałam im powiedzieć, kiedy poprosili mnie na chrzestną. Głupio mi tak przed nimi, bo oni nawet głowami kiwają, że my z Darkiem mieszkamy na kocią łapę już pół roku. Okłamaliśmy ich, że już się zaręczyliśmy i że oczywiście ślub niebawem.
Chcę być chrzestną, ale muszę nakłamać
Nie mam w zwyczaju oszukiwać ludzi, ale przyparli mnie do muru. Kocham Marcelka jak własnego synka, nie chcę też zawieść siostry. Zależy mi na byciu chrzestną, tylko problem polega na tym, że mi z kościołem trochę nie po drodze.
Najpierw będę musiała nakłamać na spowiedzi, że niby żałuję za grzechy i takie tam. Pomijam fakt, że spowiedź i komunia to dla mnie szopka. Księdzu powiem, że praktykuję i że z narzeczonym planujemy ślub. Przemilczę konkubinat, antykoncepcję i inne grzeszki z przeszłości. No bo nie uwierzę, że ludzie to się tak ze wszystkiego zawsze spowiadają. Miałabym wyciągać przed księdzem jakieś brudy ze szczenięcych lat, typu używki, imprezy i romans z żonatym? Niby po co? Lepszą chrzestną od tego nie będę.
Zrobię z siebie świętoszkę. Trochę mi jednak wstyd.
Czy to wypada? Czy mogę zostać chrzestną siostrzeńca, nawet jeśli nie jestem taką dewotką jak moja siostra? Marzę o tym, żeby Marcelek mnie pokochał jak drugą mamę, chcę być obecna w jego życiu we wszystkich ważnych momentach. To chyba nic złego?
Dorota
Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: