Dolnośląskie: nocą napisała do męża, że idzie popływać. Zabrała roczne dziecko. Rano strażacy znaleźli w wodzie ciała
W nocy wysłała do męża SMS, że… idzie popływać. Mąż wezwał pomoc dopiero rano. Wtedy jego żona i dziecko już nie żyli. Ich ciała wyłowiono ze zbiornika Kamionka tuż przed godziną 9 w niedzielę, 12 marca.
Na razie w tej sprawie jest zdecydowanie więcej pytań, niż odpowiedzi. Przyczyny dramatu rodzinnego w Raciborowicach Dolnych bada prokuratura.
Tragedia w Raciborowicach Dolnych
Raciborowice Dolne to wieś w województwie dolnośląskim. Jest tam zbiornik wodny Kamionka. Kiedyś był tam kamieniołom, który został zalany wodą. To właśnie tam poszła „popływać” kobieta z rocznym dzieckiem.
Taką wiadomość wysłała do męża nocą, z 11 na 12 marca. Media nie podają czy mężczyzna przeczytał SMS tuż po otrzymaniu wiadomości, czy dopiero rano.
Chciała, by ją powstrzymał?
Treść wysłanego nocą SMS wskazuje, że kobieta być może wysłała wiadomość do męża, by ten ją powstrzymał, nie pozwolił jej wyjść z domu. W innym wypadku wyszłaby, nie informując go, gdzie i po co idzie w zimną, marcową noc…
„Mąż dostał w nocy od swojej partnerki SMS, że idzie ona popływać ze swoim dzieckiem na Kamionkę. Wtedy nie przyszło żadne zgłoszenie do żadnych służb. Dopiero dzisiaj [w niedzielę, 12 marca] rano, około godziny 9, zadzwonił mąż tej kobiety” – powiedział na łamach portalu istotne.pl Damian Ludziak ze straży w Bolesławcu.
Zobacz także
Reanimowali, bo takie są procedury
Ratownicy z dolnośląskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zgłoszenie otrzymali w niedzielę o 8.55. Zanim dotarli na miejsce, ciała kobiety i dziecka wydobyli z wody strażacy z Bolesławca.
Najpierw strażacy zobaczyli ciało kobiety. Znajdowało się 5-6 metrów od brzegu. Chwilę potem okazało się, że ciało dziecka znajduje się bliżej, około 4 metry od brzegu.
„Jeszcze w wodzie podjęliśmy czynności resuscytacyjne wobec dziecka. Udrożniliśmy drogi oddechowe i wykonaliśmy kilka oddechów ratowniczych. Dziecko zostało przekazane do Zespołu Ratownictwa Medycznego. Zespół po ocenie pacjenta i wykonaniu EKG odstąpił od czynności ratunkowych. Podobnie było w przypadku kobiety. Też podjęliśmy reanimację, bo takie mamy procedury” – mówi Damian Ludziak.
Początkowo strażakom przy Kamionce towarzyszył mąż kobiety, jednak już w trakcie reanimacji wrócił do domu, do drugiego dziecka.
Źródło: istotne.pl
Piszemy też o: