O co chodzi z usuwaniem zdjęć dzieci z tapet telefonów? Rodzice śmieją się z policjantki, ale to ona ma rację
W ostatnich dniach post policjantki na temat naszych telefonów i bezpieczeństwa dzieci rozgrzał polskie media społecznościowe. Małgorzata Sokołowska przestrzegła rodziców przed posiadaniem zdjęć swoich dzieci jako tapety na ekranach komórek. Choć brzmi to niegroźnie, policjantka wytłumaczyła, co może się stać.
Mamo, nigdy nie popełniaj tego błędu! - ostrzega mł. insp. Małgorzata Sokołowska. Policjantka tłumaczy, że posiadanie zdjęć dzieci na widocznych ekranach telefonów może stanowić zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. „Często to lekceważymy, jednak nigdy nie wiemy, kto np. zerka nam przez ramię, kiedy siedzimy w komunikacji miejskiej i odblokowujemy swój telefon. I oczywiście zdecydowana większość osób ma dobre zamiary, ale w każdym społeczeństwie są osoby, które mogą chcieć nas skrzywdzić” – wyjaśnia policjantka.
Chroń swoje dziecko - w sieci i na co dzień
W świecie, w którym nasze cyfrowe dane są narażone na liczne zagrożenia, świadomość ryzyka jest kluczowa. Policjantka zaleca, aby rodzice z rozwagą podchodzili do kwestii bezpieczeństwa cyfrowego swoich pociech. „Dlatego lepiej unikać umieszczania zdjęcia dziecka na wyświetlaczu swojego telefonu i zachować ostrożność, jeśli chodzi o udostępnianie zdjęć dzieci w internecie. Ważne jest, aby chronić prywatność i bezpieczeństwo swojego dziecka” – tłumaczy dalej Sokołowska.
Wielu rodziców zareagowało na te ostrzeżenia, dzieląc się swoimi opiniami w komentarzach pod postem policjantki. Część z nich zgadza się z Sokołowską, zauważając, że w dobie rosnących zagrożeń cyberprzestępczością i nadużyciami dodatkowa ostrożność jest uzasadniona. Pod postem znajdziemy także wiele słów uznania za zwrócenie uwagi internautów na ten problem.
„Tak, tak i po 100-kroć tak! Od siebie dodam, że wizerunek dziecka to też dobro osobiste dziecka, więc nie szafujmy nim na prawo i lewo, ponieważ sami raczej nie chcielibyśmy, by ktoś naszymi zdjęciami dysponował swobodnie” - napisała jedna z komentujących. Część rodziców podziękowała Sokołowskiej za zwrócenie na to uwagi: „Hmm nigdzie nie udostępniam wizerunku chłopców, ale na tapecie faktycznie ich mam i dałaś do myślenia! Brawo”.
Rodzice: „Jesteście w błędzie”
Jednakże nie brakuje również głosów krytycznych wobec ostrzeżeń Sokołowskiej. Niektórzy rodzice uważają, że zdjęcia na ekranach telefonów to kwestia osobistych preferencji a nie realnego zagrożenia. Komentujący, którzy oskarżają policjantkę o przesadę, twierdzą, że sama obecność zdjęcia nie wpływa znacząco na bezpieczeństwo dzieci. "Jeśli myślicie, że nie ustawiając zdjęć na tapecie, uchronicie się przed złem, jesteście w błędzie" - piszą internauci pod postem mł. insp. Małgorzaty Sokołowskiej. Jedna z komentujących mam napisała: „Myślę, że straszenie zdjęciem na wyświetlaczu jest przesadą. Dziecko może siedzieć obok nas i też ktoś może zrobić zdjęcie. Nie możemy żyć w ciągłym napięciu, że ktoś nas skrzywdzi”.
Policjantka: „Dzieci nas obserwują”
Ponieważ pod postem rozwinęła się gorąca dyskusja, a część rodziców wciąż ma wątpliwości, policjantka postanowiła odpowiedzieć:
„Post wywołał ogromne poruszenie, zatem zamieszam jeszcze bardziej. Dzieci nas obserwują i naśladują. I skoro widzą, że my beztrosko traktujemy ich wizerunek, to same będą później robić dokładnie to samo, nie zdając sobie sprawy z ewentualnych konsekwencji. Oczywiście, że zdjęcie na ulicy może nam zrobić każdy, ale skoro mamy realny wpływ na to, co umieszczamy w sieci, to zastanówmy się dwa razy zanim coś opublikujemy. Dla dobra siebie i naszych dzieci” – podkreśla Małgorzata Sokołowska.
Piszemy też o:
- Dolnośląskie: 4 małych dzieci nagle straciło ukochaną mamę. Dramat rozegrał się w rodzinnym domu
- Ostatnie pożegnanie Oliwki i Nadusi – wiedzieli o nim tylko najbliżsi. Słowa taty łamią serce
- Koszmar babci 2,5-letniej Krysi. Organizatorzy pielgrzymi kazali jej wysiąść z dzieckiem z autokaru w obcym kraju