Reklama

Ostatnio ciągle się ze Staszkiem kłócimy. Brakuje nam spokojnej rozmowy i czasu tylko dla nas. Ale co zrobić, kiedy na głowie mamy dwoje małych dzieci i górę roboty? Ciągniemy tak od rana do wieczora i potem od nowa. Dziadkowie powinni nas odciążyć, a nie tylko wytykać błędy.

Reklama

Dlaczego dziadkowie bardziej się nie angażują?

Moi rodzice już nie pracują, więc czasu wolnego mają w bród. Duży dom, ogród, spokój... Ja wiem, że to tak przyjemnie posiedzieć sobie z kawką w ciszy całe popołudnie, ale chyba swoim dzieciom też wypada czasem pomóc?

Oboje z mężem stajemy na rzęsach, żeby zarobić na kredyt i ogarnąć wszystko w domu. Mąż haruje na dwa etaty, ja też pracuję i jeszcze dbam o dom. Do tego nasza starsza Julcia ma mocną skoliozę, dochodzi więc jeżdżenie na rehabilitację i do lekarzy. Nikt nie kwapi się do pomocy. Jesteśmy zdani na siebie i to niestety odbija się na naszym małżeństwie.

Odkąd urodziły się dzieci, nigdzie sami nie wyszliśmy. Ani jeden raz. Już zapomniałam, jak to jest pobyć z mężem sam na sam, bez pośpiechu, w fajnym miejscu, zabawić się i nie myśleć o obowiązkach.

Moi rodzice za to czerpią z uroków emerytury i niewiele ich obchodzi, jak my tutaj żyły sobie wypruwamy. Dzieci czasem odwiedzą albo zaproszą nas na obiad, ale żeby tak zaproponować dziewczynkom weekend u siebie, to nie. Dzieci nigdy u nich nie nocowały, o zabraniu ich na wakacje nie było nawet mowy. Czy tak zachowują się dziadkowie? Popilnować choćby jeden wieczór, żeby rodzice mogli zjeść kolację na mieście, to takie trudne?

Za to do krytykowania są pierwsi. A to dziewczynki źle się do nich odnoszą, a to ja nie powinnam tak naskakiwać na Staszka, a to to, a to tamto. Nic nie pomogą, tylko mają uwagi.

Z zazdrością patrzę na teściów mojej przyjaciółki, którzy mają świetny kontakt ze swoją wnuczką i ciągle wymyślają dla niej nowe atrakcje. Zabrali ją nawet na wycieczkę do Krakowa na cały weekend. Rozumieją, że rodzice muszą czasem odetchnąć, dbają o nich i o to ich dziecko. Dlaczego moi rodzice tacy nie są?

Alicja

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama