Reklama

Droga Redakcjo, rozwód był dla mnie traumą, ale ostatecznie dobrze na tym wyszłam. Tak szczerze mówiąc, to odetchnęłam, mam więcej spokoju i głowę wolną od zamartwiania się o wiecznie podpitego męża. Tak przynajmniej było do czasu, kiedy moi rodzice uznali, że potrzebuję pomocy. Ale czy ja się w ogóle o to prosiłam?! Czasem ich pomoc rzeczywiście się przydaje, ale bez przesady...

Reklama

Rodzice uważają, że sama sobie nie poradzę

Mam dwójkę dzieci, pracuję, ogarniam cały dom, wizyty lekarskie, zajęcia dodatkowe, szkołę i przedszkole. Uważam, że radzę sobie nieźle. No i do tego jeszcze pracuję zawodowo. Rozwód trochę zachwiał moim poczuciem własnej wartości, ale wyszłam już z tego i jestem z siebie dumna. Moi rodzice jednak sądzą, że popełniłam błąd i teraz się pogrążam.

Zawsze byli za Adamem. Owszem, mój były mąż dobrze wyglądał i z zewnątrz sprawiał miłe wrażenie. Dobry tatuś, ogarnięty handlowiec, w domu zawsze wszystko naprawił. Na początku ukrywałam przed nimi, że sobie popija, bo się wstydziłam. A gdy w końcu przyznałam się mamie, że Adam co wieczór strzela sobie ćwiartkę, wyśmiała mnie! Że niby nie mam się czego czepiać, skoro pracuje, zarabia i dba o dom.

Sama przeszłam przez piekło rozstania. Rodzice tylko mi dokładali zmartwień, dogadywali, że sama nie dam sobie rady i co ja najlepszego narobiłam. Parę razy poprosiłam ich o pomoc w podwiezieniu dzieci, odebraniu ze szkoły czy ugotowaniu obiadu. I to był błąd. Dla nich to było jakby potwierdzenie, że nie wyrabiam ze wszystkimi obowiązkami i oni muszą wkroczyć do akcji.

Teraz bywają u mnie regularnie, nawet bez dzwonienia przyjeżdżają i panoszą mi się po domu. Najgorsze, że chcą decydować w sprawach dzieci. Jakie zajęcia, jakie zabawki, jaki lekarz, nawet jaki posiłek! Mam już dość, ale kiedy się stawiam, grożą, że w ogóle przestaną się odzywać. Kilka razy pożyczyłam od nich pieniądze. Na wieczne nieoddanie... Szantażowali mnie, że jak mi się nie podoba ich pomoc, to mam wszystko zwrócić. A na razie niestety mnie nie stać. Doceniam ich pomoc, ale to wszystko zaszło za daleko.

Wiem, że rodzice chcą dobrze, ale jak wybrnąć z tej głupiej sytuacji?

Agata

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama