Marlena Mistrzak zamieszkała w Paryżu 10 lat temu. Związała się z Mathieu De K. i urodziła dziecko. W 2017 roku para rozstała się i… wtedy zaczęła się batalia o córkę, Hanię.

Reklama

Wyrzucił je z domu

W ich związku psuć się zaczęło na jakiś czas przed rozstaniem. Wreszcie dla nich obojga stało się jasne, że nie mogą dłużej udawać, że są rodziną.

Mathieu De K. postanowił wyrzucić byłą partnerkę z firmy, której był właścicielem. Wyrzucił ją też z domu, razem z dzieckiem. Z dnia na dzień kobieta została bez pracy i bez dachu nad głową. Ale miała przy sobie ukochaną córkę i poradziła sobie.

Sprawa o rozwiązania związku partnerskiego trafiła do sądu. Sąd nakazał mu wypłacić pani Marlenie 20 tys. euro za straty fizyczne i moralne. Hania miała spędzać wakacje i co drugi weekend z ojcem. Jednak od ostatniego spotkania córki z ojcem matka nie widziała dziecka. Usłyszała tylko, że dziewczynka jest w szpitalu.

Matka od miesiąca nie widziała córki

Pani Marlena nie wie, co dzieje się z Hanią. Mija miesiąc, odkąd widziała ją po raz ostatni.

Zobacz także

Kiedy próbowała odebrać ją z mieszkania byłego partnera… została aresztowana za uszkodzenie drzwi. Spędziła w areszcie jedną noc za to, że za wszelką cenę chciała zobaczyć córkę.

Mathieu De K. wystąpił z wnioskiem o ograniczenie jej praw rodzicielskich.

Ale to nie koniec.

Zgodnie z wyrokiem sądu, 14 września Hania miała wrócić do mamy. Kobieta pojechała po córkę z policją. Wtedy dowiedziała się, że dziecko jest w szpitalu psychiatrycznym. Według jej byłego partnera stan psychiczny córki wymagał umieszczenia jej w szpitalu psychiatrycznym. Nie bez znaczenia jest, że jego rodzice są z zawodu psychiatrami. Według pani Marleny, to właśnie oni mieli pomóc Mathieu De K. w zamknięciu dziewczynki w szpitalu psychiatrycznym.

Ratujcie moje dziecko

„Hania jest całym sensem mego życia. Zostałam okrutnie upokorzona. Każda matka w takiej sytuacji walczy o swoje dziecko jak lwica” – mówi pani Marlena w rozmowie z dziennikarzami „Faktu”. By zobaczyć córkę, postanowiła poruszyć niebo i ziemię i o to samo błagała dziennikarzy: „Piszcie, dzwońcie wszędzie, pomóżcie mi”.

Kobieta jest przekonana, że były partner i jego rodzice postanowili uderzyć w jej najczulszy punkt.

„Nikt nie ma prawa przyjąć dziecka do szpitala w sytuacji separacji rodziców, bez zgody obojga rodziców. Nie wiem, co się dzieje z Hanią. Odchodzę od zmysłów, ratujcie moje dziecko” – mówi przez łzy.

Sprawą 9-letniej Hani zajmuje się konsulat, paryska ambasada Polski i wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

Źródło: fakt.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama