Ostatnie pożegnanie Oliwki i Nadusi – wiedzieli o nim tylko najbliżsi. Słowa taty łamią serce
O dacie pogrzebu siostrzyczek nie wiedział nikt. Bliscy Oliwki (5 l.) i Nadusi (3 l.) nie życzyli sobie klepsydr z informacją. Chcieli, by w ostatnim pożegnaniu siostrzyczek wzięli udział jedynie krewni i przyjaciele. Obie dziewczynki spoczęły w małym grobie. Na cmentarzu w Borkach, rodzinnej miejscowości ich mamy.
Pogrzeb odbył się 16 dni po tragicznej śmierci dziewczynek. 9 maja ich matka położyła córeczki spać, po czym sięgnęła po noże. Następnie rozpaliła za domem ognisko. Ciała dzieci wrzuciła do ognia. Sąsiedzi wiedzieli ognisko, ale nikomu nie przyszło do głowy, w jakim celu rozpaliła je Monika B. 10 maja rano kobieta wysłała SMS do matki, że „dzieci już nie ma” (inne media podają, że SMS brzmiał: „Zgubiłam dzieci”). Zaniepokojona babcia wkrótce odkryła, co naprawdę się stało.
Żałoba po tragedii w Woli Szczucińskiej
Tata dziewczynek i najbliżsi pożegnali Nadusię i Oliwkę w sobotę, 25 maja. Ojciec położył na ich mogile ogromne serce z białych róż. Z szarfą: „Kochanym Córeczkom – tata”. Dziadkowie też wybrali białe róże. Mogiła tonęła w białych kwiatach. Górował nad nimi biały krzyż z dwoma tabliczkami.
Wiadomo, że 40-letnia matka leczyła się psychiatrycznie. Usłyszała zarzuty podwójnego morderstwa. Kara zależeć będzie od wyników śledztwa, w tym opinii biegłych.
Źródło: Super Express, Fakt
Piszemy też o: