„Płacę krocie za to, że moja córka jedzie napchać się kiełbasą z ogniska. Kto wymyśla te bezsensowne wycieczki?” [LIST DO REDAKCJI]
Mamy już czerwiec, kończymy kolejny rok w przedszkolu. Dlatego naiwnie liczyłam, że wszystkie większe wydatki są już za nami. Wtedy rodzice wymyślili kolejną wycieczkę, koszt jednodniowego wypadu to 200 zł – tyle pieniędzy za kilka godzin na łonie natury?!
Nasze przedszkole, choć państwowe, chętnie organizuje wycieczki dla dzieci. Cieszę się, że moja córka będzie miała fajne wspomnienia, ale wycieczki są coraz droższe. Szczególnie te, na które trzeba pojechać autokarem. W tym roku dzieci odwiedziły Miasteczko Piratów, Park Dinozaurów, a nawet farmę dyń.
Głupie wycieczki w przedszkolu: dlaczego nikt się nie sprzeciwia?
W grupie Zosi o wycieczkach decydują także rodzice. Za każdym razem możemy oddać głos w ankiecie. I co z tego? Skoro inni bezmyślnie zgadzają się na wszystko. Wychowawczynie zamiast zabrać dzieci do muzeum lub na przedstawienie, znowu zaproponowały wyjazd za miasto. Czemu tym razem nie odwiedzą miejskiego teatru? Wydaje mi się, że chodzi o wygodę. Wiadomo, łatwiej poradzić sobie z przedszkolakami w autokarze, niż w komunikacji miejskiej. Zamiast wybrać się na edukacyjną sztukę, dzieci znowu będą oglądały kury, alpaki i kozy.
A gdzie wartość edukacyjna?
Nawet jeśli zagłosuję przeciwko, wycieczka i tak się odbędzie. Większość rodziców zgadza się na wszystkie pomysły, sprzeciw wyraża zwykle tylko kilka osób. Nie kwestionuję wartości wycieczek za miasto, które mogą być fajnym doświadczeniem dla dzieci. Jednak z perspektywy rodzica, który stara się zarządzać domowym budżetem, częste i drogie wyjazdy są dużym obciążeniem. Dodatkowo uważam, że wizyty w teatrze mają nieocenioną wartość edukacyjną, rozwijają wyobraźnię i wprowadzają dzieci w świat kultury, co jest równie, jeśli nie bardziej, istotne. Z ostatniej wycieczki Zosia wróciła bardzo podekscytowana. Najbardziej podobały jej się dwie rzeczy: karmienie zwierząt i jedzenie kiełbasek z ogniska... Czy na tej wycieczce znowu będzie tak samo? Ja po prostu chciałabym, żeby wycieczki, za które płacę, uczyły moją córkę czegoś nowego, niekoniecznie związanego z gastronomią. ;)
Ilona
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „Nauczyciel nie chciał mnie słuchać i wstawił synowi 4 z religii. A przecież Wiktor tak ciężko pracował na czerwony pasek!” [LIST DO REDAKCJI]
- „Lista prezentów mojego syna na Dzień Dziecka nie miała końca. O pożyczkę poprosiłam rodziców” [LIST DO REDAKCJI]
- „Jestem nauczycielką i powiem wam, co chcę na prezent: laurki od dzieci i bukiet polnych kwiatów” [LIST DO REDAKCJI]