Mam 28 lat i z mężem podchodzimy do ciąży bardzo odpowiedzialnie. Oboje badamy się regularnie, dbamy o dietę, od wszelkich używek trzymamy się z daleka. Nigdy nic poważnego mi nie dolegało. Ale teraz to już sama nie wiem, ten lekarz namieszał mi w głowie!
Mam nadwagę, więc mam się martwić o ciążę?
Oboje bardzo chcemy mieć dziecko. Staramy się dopiero od dwóch miesięcy, bo wcześniej robiliśmy badania, a ja na kilka miesięcy przedtem zaczęłam brać kwas foliowy. Do głowy by nie przyszło, że moja tusza może być jakąś przeszkodą. Zresztą, jaka tam tusza! Ważę tylko 73 kg przy wzroście 165 cm. No mam lekką nadwagę, ale bez przesady. Wszystkie wyniki mam książkowe, a wagę odziedziczyłam po mamie. Taka uroda i tyle.
To ten lekarz naopowiadał mi głupot. Poszłam do niego z polecenia, bo trochę zaczęłam się martwić, że jeszcze nie udało nam się począć maleństwa. A on popatrzył na wyniki, pokiwał głową, zbadał i stwierdził, że niby wszystko OK, ale przydałoby się trochę zrzucić. Jak on śmiał?! Zasugerował, że dziecku narobię problemów, jeśli w ogóle zajdę w ciążę, bo z tym też może być trudno. Też coś! Myślałam, że jak lekarz, to przynajmniej powinien być taktowny. Komu przeszkadza te parę kilo więcej?
W ogóle nie zamierzam słuchać tego konowała. Przez niego tylko się podłamałam. Dam sobie jeszcze kilka miesięcy i w razie czego pójdę do specjalisty z prawdziwego zdarzenia. No bo czy jak mam nadwagę, to powinnam się czuć gorsza? Albo czy z góry wiadomo, że moja ciąża będzie gorsza, a dziecko chore? Mnie nic nie jest i mojemu dziecku też nic nie będzie.
Kinga
Zobacz też: