„Po co tam przyszła, skoro jej córka nie usiedzi spokojnie? Okropne zachowanie kobiety odebrało mi apetyt” [LIST DO REDAKCJI]
Nie każda restauracja to miejsce dla dzieci. Jako rodzice powinniśmy odpowiedzialnie wybierać lokale. Ta kobieta popsuła nam rodzinny obiad. Aż żal było patrzeć na jej córeczkę, która po prostu chciała się bawić.
Po co zabrała córeczkę do restauracji, skoro wie, że dziewczynka nie potrafi spokojnie usiedzieć? Kobieta umówiła się na ploty z koleżanką, a i tak nie mogły porozmawiać. Dziewczynka ciągle od nich uciekała. Zachowanie tej matki odebrało mi apetyt, cały czas bałam się, że dziecko wpadnie pod rower albo samochód.
Do restauracji trzeba wziąć zabawki
To miało być fajne rodzinne wyjście, ale zachowanie tej kobiety wszystko popsuło. Nie chciało nam się gotować, więc po pracy i przedszkolu poszliśmy na jedzenie. Razem z naszym synem zdecydowaliśmy się na pizzę. Wieczór miło się zapowiadał, a w restauracji nie było dużo gości. Specjalnie wzięłam dla Maksa metalowe samochodziki. Wiem, że muszę zapewnić mu jakieś zajęcie, gdy czekamy na jedzenie. Ostatnie dni są piękne, więc usiedliśmy w ogródku.
Atmosfera była okropna
Po chwili okazało się, że wcale nie będzie sympatycznie. Stolik przed nami zajęły dwie kobiety i dziecko. Malutka mogła mieć 2 albo góra 3 lata. Od razu zaznaczam, że nie mam nic przeciwko dzieciom w restauracjach. Sama często zabieram swojego syna na jakieś jedzenie. Ale uważam, że rodzice powinni ocenić, czy ich dziecko nadaje się w takie miejsca. My z Maksiem zaczęliśmy chodzić do restauracji dopiero po 3. roku życia. Wcześniej roznosiła go energia, ani ja, ani mąż nie mogliśmy zjeść ciepłego posiłku. Ciągle za nim biegaliśmy, czasem nawet kącik dla dzieci nie pomagał.
Chciałam spokojnie zjeść
Brakowało mi tych wyjść, więc teraz chciałabym móc spokojnie jeść. Niestety, niektórym rodzicom brakuje zdrowego rozsądku. Ta matka powinna iść na plac zabaw, a nie na pizzę. Dziewczynkę roznosiła energia, chciała się bawić, a nie siedzieć i słuchać, jak jej mama plotkuje z koleżanką. Kobieta nie miała dla niej żadnych zabawek. Dziecko w końcu uznało, że uciekanie na ulice będzie fajną zabawą.
Zaczęła straszyć dziewczynkę
Jej mama ciągle za nią biegła, a dziewczynka uważała to za wielką frajdę i zabawę z mamą, która tylko wtedy poświęcała jej uwagę. Śmiech dziewczynki jeszcze bardziej irytował kobietę, która nieudolnie próbowała dyscyplinować dziecko. Kobieta próbowała zatrzymać ją w miejscu, zadzwoniła nawet na skargę do taty dziewczynki. W pewnej chwili oznajmiła, że mała ma karę na oglądanie Świnki Peppy. Żadna z tych gróźb nie przyniosła efektów. Jak można zdenerwować się na dziecko, które po prostu chciało się wyszaleć? W końcu matka odpuściła i włączyła dziecku bajkę na telefonie. Dziewczynka i tak siedziała niespokojnie, dopiero ciepłe jedzenie zatrzymało ją przy stoliku na dłużej.
Rodzicu, bądź rozsądny!
Jest tyle fajnych miejsc dla rodzin z dziećmi. Dzisiaj niektóre restauracje mają sale zabaw i animatorów, a kawiarnie coraz częściej znajdują się przy placach zabaw. Nie rozumiem, po co narażać innych gości na takie nieprzyjemności. Kobiety powinny wyjść z restauracji, gdy zauważyły, że dziecko potrzebuje ruchu. W końcu każdy chciałby zjeść spokojnie. No i najważniejsze pytanie: po co swoje własne dziecko narażać na taki dyskomfort, skoro po prostu można lepiej wybrać miejsce albo zabrać zabawki...
Nadia
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „Mój syn nie je nabiału. Gdyby nie zdjęcia, nigdy nie wiedziałabym, czym karmi go mój tata” [LIST DO REDAKCJI]
- „Mąż zarabia najniższą krajową, obija się w domu, a i tak nie zajmuje się dzieckiem. Czuję, że przegrałam życie” [LIST DO REDAKCJI]
- „Kiedyś kolonie były za darmo, teraz za tydzień nad jeziorem płacę 4 tysiące od dziecka” [LIST DO REDAKCJI]