Kilka dni temu byliśmy u naszej rodziny w odwiedzinach. Spotkaliśmy się z okazji komunii najmłodszej córki mojej kuzynki. Mała Helenka wyglądała naprawdę ładnie. Wydaje mi się, że prezent od nas sprawił jej przyjemność − kupiliśmy dla niej niewielki tablet. Dziewczynka była bardzo radosna. Jedzenie było nawet smaczne, a atmosfera miła. Ale teraz coś wzbudziło moje wątpliwości. Justyna, która tak często narzeka na raty kredytów i rosnące wydatki, nagle pochwaliła się nowym mercedesem.

Reklama

Ukradli dziecku pieniądze?

Przyjęcie było skromne, podobnie jak sukienka małej Helenki. Widać było, że chcieli oszczędzić. No cóż, nic w tym złego. Ale...

W ostatni weekend zaprosili nas na grilla. Po deserze wszyscy mieli obejrzeć ich nowe auto. Wiadomo, dla mężczyzn jest to bardzo interesujący temat i zawsze chętnie obejrzą samochód prosto z salonu. Dla mnie to nic ciekawego, zresztą dla nich byłoby lepiej, gdybym nigdy tego nie zobaczyła.

Mój mąż 40 minut słuchał z uwagą partnera Justyny, który wychwalał wszystkie funkcje auta. Ja myślałam, że usnę na stojąco. Coś mnie jednak tknęło... Taki drogi zakup chwilę po komunii?

Nie mogłam tego tak zostawić. Cały wieczór zastanawiałam, jakim cudem stać ich na takie auto. Pochwalili się, że kupili je w salonie. Ale jak to możliwe… Justyna nie pracuje, a Karol ma jednoosobową działalność. Może nie przyznali się, że wzięli go w leasing. Lepiej niech skarbówka to sprawdzi! Boję się, że ukradli córce pieniądze z komunii i wydali na własne zachcianki.

Zobacz także

Wiola


Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama