Reklama

Pani Krystyna w lipcu miała urodzić synka, Franciszka. 29 maja zmarła i ona, i jej nienarodzone jeszcze maleństwo. Pan Rafał z dnia na dzień został sam z sześciorgiem dzieci. Nie wyobraża sobie, by rozdzielono go z przyszywanymi synami.

Reklama

Pani Krystyna osierociła 6 dzieci

Kobieta w 7. miesiącu ciąży nagle dostała krwotoku. W szpitalu w Świeciu stwierdzono zgon nienarodzonego dziecka i podjęto natychmiastową decyzję o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. Niestety, pani Krystyna również zmarła. Wszystko stało się tak nagle i niespodziewanie, że jej partner nie mógł w to uwierzyć.

„O drugiej mnie obudziła. Stała w kałuży krwi. Pogotowie przyjechało dość szybko, w dziesięć minut. Odprowadziłem ją, to na własnych nogach weszła do karetki. I od tego czasu się kontakt urwał. Dzwoniłem co 10 minut na jej telefon i żadnego odzewu. O 4:45 doktor do mnie zadzwonił i przekazał mi, że musieli zrobić cesarskie cięcie. Wyciągnęli martwe dziecko i matka też nie żyje” – mówił pan Rafał Szymański w programie „Interwencja” telewizji Polsat.

Mężczyzna jest biologicznym ojcem dwóch najmłodszych córek pani Krystyny – 2-letniej Ali i 4-letniej Zosi. Jest też jednak bardzo zżyty z jej czterema starszymi synami. Chłopcy mówią wprost, że wujek Rafał zastępuje im teraz i mamę, i tatę. Pomagają mu, chcą zostać razem z nim.

Pan Rafał sam remontuje dom, w którym mieszka cała rodzina. Po śmierci partnerki musiał jednak zrezygnować z pracy i jego sytuacja finansowa drastycznie się pogorszyła. Mężczyzna boi się, że ze względu na pieniądze i złe warunki mieszkaniowe sąd nie przyzna mu opieki nad czterema chłopcami.

Rodzina bardzo potrzebuje pomocy. Podkreśla to też Adam Licznerski, wójt gminy Bukowiec:

„To ogromna tragedia, sześcioro sierot i pan Szymański, który próbuje podjąć opiekę nad całą szóstką. Byłoby to dobre rozwiązanie, gdyby oni mogli razem funkcjonować”.

„Chcemy zostać z wujkiem, rozmawialiśmy i podjęliśmy taką decyzję. Nie chcemy do taty, tu się wychowaliśmy, do tego miejsca mamy przywiązanie” – mówi Mikołaj, 16-letni syn zmarłej pani Krystyny.

„Zależy mi, żeby to wyremontować, żeby chłopaki i dziewczyny mieli swoje kąty. To jest dla mnie na razie najważniejszy cel. I jakby tu ktoś jeszcze przyszedł pomóc w tym... Ja sobie radzę, ale jeden albo dwóch do pomocy, to poszłoby sprawniej. Może sprawiam wrażenie, że sobie radzę… Ale będzie bolało długo” – wyznał w programie pan Rafał.

Źródło: „Interwencja”

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama