Reklama

Geeta Nayar oczekując dziecka, nie miała pojęcia, co może ją spotkać podczas porodu. Decyzja lekarzy o użyciu kleszczy doprowadziła do rozdarcia krocza. Kobieta cierpi do dziś.

Reklama

Nic nie zapowiadało komplikacji

Ciąża Geety przebiegała książkowo. Problemy zaczęły się dopiero podczas porodu. Dziecko w pewnym momencie zmieniło położenie. Lekarze najpierw podjęli decyzję o zastosowaniu próżnociągu położniczego. Kiedy to nie pomogło, sięgnęli po kleszcze…

Ten moment na zawsze zmienił życie młodej matki.

Głębokie rany na buzi dziecka

Podczas porodu kleszczowego lekarze poranili buzię noworodka. Młoda matka była przerażona – głębokimi ranami dziecka oraz tym, co stało się z jej własnym ciałem. Podczas porodu kleszczowego lekarze użyli tak dużej siły, że doprowadzili do rozległego pęknięcia krocza.

„Rozdarcie obejmowało całą długość zwieracza zewnętrznego i wewnętrznego odbytu oraz uszkodzenia nerwów” – mówi Geeta.

Trzy dni później wypisali ją do domu…

Gdy córeczka była już na świecie, mama nie mogła jej przytulić ani nakarmić. Kobietę natychmiast zabrano na salę operacyjną, gdzie próbowano zszyć jej pęknięty odbyt. Niestety, to nie był udany zabieg. Mimo to, już trzy dni później wypisano ją do domu.

Geeta nie była w stanie normalnie funkcjonować. Uraz, którego doznała przy porodzie, nie pozwalał jej wyjść z domu.

Zrozpaczona i obolała kobieta kilkakrotnie szukała pomocy u lekarza rodzinnego. Jednak dopiero kilka miesięcy później ten skierował ją do szpitala.

Dopiero tam, na oddziale specjalistycznym, stwierdzono, jak bardzo nie powiódł się zabieg po porodzie kleszczowym. I w jak dużym stopniu uszkodzone są nerwy krocza. Od tamtej pory kobieta przeszła już kilka operacji, jednak nie wszystkie przyniosły pożądany skutek.

Od 15 lat zmaga się z traumą

Kobieta ma dziś 49 lat. Mimo że od dramatycznego porodu minęło już 15 lat, Geeta wciąż nie może zapomnieć o tym, co spotkało jej córeczkę i ją samą. Mówi wprost:

„Przestałam być odporną, niezależną kobietą i stałam się potrzebującą znaczącej pomocy”.

Ma żal do lekarzy, którzy zamiast podjąć decyzję o cesarskim cięciu, zniszczyli jej życie.

Geeta Nayar już nie wstydzi się mówić głośno o tym, co ją spotkało. Opowiada o swym dramacie, by inne kobiety były świadome zagrożenia związanego z porodem kleszczowym. Ona sama wiele tygodni żyła z pękniętym kroczem, nie rozumiejąc, co dzieje się z jej ciałem.

Jako Azjatka Geeta pragnie chronić przede wszystkim kobiety, które ze względu na pochodzenie etniczne są bardziej narażone na komplikacje okołoporodowe. Według Geety, jedną z teorii wyjaśniających, dlaczego tak się dzieje w przypadku Azjatek, jest krótsze krocze, które jest mniej podatne na rozciąganie podczas porodu.

Geeta Nayar na co dzień współpracuje z Fundacją MASIC działającą na rzecz kobiet, które doznały urazów podczas porodu.

Źródło: The Sun

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama