Dziadek dziewczynki był wcześniej przesłuchiwany przez policję. O tym, że dzieci są u niego, nie wspomniał ani słowa. Zapewniał tylko śledczych, że śmierć Sary była nieszczęśliwym wypadkiem po tym, jak dziecko spadło ze schodów. Matka dziewczynki wizytę w kostnicy wspomina jak największy koszmar. Obrażenia były tak silne, że zdeformowały rysy twarzy Sary. „Do tej pory, gdy zamykam oczy, widzę, jak wyglądało moje dziecko” – mówi pani Olga.

Reklama

„Dali jej piżamkę z Myszką Miki…”

Pani Olga na wieść o śmierci córki natychmiast przerwała planowany w Polsce urlop. Zobaczyła dziecko po czterech latach. Po rozwodzie brytyjski sąd postanowił przyznać prawo do opieki nad jej córką i synem wyłącznie ojcu, Pakistańczykowi. Nowa żona utrudniała pani Oldze kontakty z dziećmi. Wraz z mężem miała też buntować Sarę i jej brata przeciwko matce.

„Dali jej piżamkę z myszką Miki i była przykryta dziecięcą kołdrą, ale żadna matka nie powinna oglądać czegoś takiego. Miała napuchnięty policzek, z drugiej strony miała siniaki.” – mówi pani Olga w rozmowie z dziennikarzami TVN.

Zmarłą Sarę widziała również jej babcia, pani Sylwia.

„To nie była Sara. Całkiem zmieniona, posiniaczona. Gdyby ktoś mi powiedział, że to jest Sara, to w życiu bym nie uwierzyła” – powiedziała babcia.

Zobacz także

Dziadek ukrywał dzieci

O śmierci Sary policję poinformował jej ojciec. Już wtedy przebywał w Pakistanie, razem z nową żoną i jednym z braci. Bilety mieli kupić dzień przed śmiercią dziewczynki. Dla siebie i piątki dzieci, pomijając szóste dziecko, które mieli pod opieką… Niewykluczone, że już kupując bilety, pominęli Sarę.

Od 10 sierpnia brytyjska i pakistańska policja robi wszystko, by ojciec, macocha i wujek 10-latki trafili do aresztu. Na próżno.

Cała trójka wciąż przebywa na wolności, choć w opublikowanym niedawno nagraniu macocha Sary mówi, że boją się pakistańskich policjantów. Ojciec Sary nie odzywa się. Ale wiele wskazuje na to, że on też obawia się pobicia, tortur a nawet i śmierci z rąk funkcjonariuszy.

W pierwszych dniach września stacja BBC podała, że ojciec i macocha Sary chcą współpracować z brytyjską policją. Nie ujawnili jednak miejsca pobytu – ani swojego, ani pięciorga rodzeństwa Sary.

Do wczoraj nikt nie wiedział, gdzie są dzieci.

Miesiąc i jeden dzień po śmierci Sary policja odkryła, że ukrywa je dziadek. W domu rodzinnym ojca Sary, na terenie Pakistanu. Jeszcze nie wiadomo, czy dzieci pozostaną w Pakistanie, czy zostaną przekazane brytyjskiej Wysokiej Komisji. Wśród nich jest 13-letni syn pani Olgi.

Sara nie chciała znać matki?

Dlaczego pani Olga straciła prawo do opieki nad córką i synem?

Jak sama twierdzi: przez klapsa, którego dała jednemu z dzieci. Ukarała je w ten sposób, bo pokazało pupę starszemu chłopcu. Mimo to po rozwodzie miała prawo widywać swoje dzieci.

„Zawsze na mnie czekały. W końcu ich macocha napisała, żebym nie przyjeżdżała, bo dzieci nie chcą się ze mną widywać. To nie jest normalne, że jednego dnia dzieci się cieszyły i wyrywały telefon, kto będzie z mamą gadał, a nagle dzieci miały nie chcieć ze mną rozmawiać przez telefon i wyzywały od najgorszych” – powiedziała pani Olga w Uwaga TVN.

Zdruzgotana matka zgłosiła się do opieki społecznej po pomoc. Ale od pracowników usłyszała tylko, że w tej sytuacji pozostaje czekać…

Z córką już nigdy nie porozmawia.

Kobieta nie kryje, że boi się o 13-letniego syna…

Przyznała, że jej były mąż dusił ją paskiem, zamykał ją w pokoju, bił, próbował podpalać. Kłótnie najczęściej pojawiały się wówczas, gdy chciała wyjść z domu, np. spotkać się z koleżanką.

Źródło: Uwaga TVN, humnews.pk

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama