„Powiedziała, że jedzie do koleżanki. Była w Czechach i usunęła moje dziecko, o którym nawet mi nie powiedziała”
Byłem w niej naprawdę zakochany, myślałem, że to miłość na całe życie. Nie zauważyłem, że mam do czynienia z kobietą, dla której kariera i pieniądze były ważniejsze niż nasze nienarodzone dziecko...
![przygnębiony mężczyzna Usunęła ciążę za moimi plecami](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/56/2024/05/lufpmo-119553-3bceb39.jpg?quality=90&resize=980,654)
- redakcja mamotoja.pl
Ankę poznałem jeszcze na studiach, od razu wpadła mi w oko. Była w moim typie – niewysoka, drobna, z burzą rudych loków i szerokim uśmiechem. Uwielbiałem w niej absolutnie wszystko. Nawet duże, wystające jedynki, których sama szczerze nienawidziła, i piegi, które na jej prywatnej liście kompleksów zajmowały drugie miejsce, tuż po zębach.
Dla mnie była idealna w swoim braku doskonałości, takiej dziewczyny właśnie szukałem. Wesołej, ambitnej, konkretnej.
Już po drugiej czy trzeciej randce byłem zakochany po uszy
Kiedy po kilku miesiącach znajomości wyznałem jej, że to właśnie z nią chciałbym założyć rodzinę i się zestarzeć, spojrzała na mnie krytycznie i chyba z niechęcią:
– Piotrek, to bardzo miłe, co mówisz, ale mam nadzieję, że nie zamierzasz zakładać tej rodziny już teraz? – powiedziała wesoło dla rozładowania atmosfery, a ja poczułem się jak głupek.
Zawsze byłem oszczędny w słowach, takie wyznanie dużo mnie kosztowało, tymczasem Anka po prostu mnie wyśmiała. Zdenerwowałem się.
– Nie, no skąd – zacząłem się jąkać. – Mówiąc, że chcę założyć z tobą rodzinę, miałem raczej na myśli bliżej nieokreśloną przyszłość. Chciałem, żebyś… żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie ważna.
Nic nie powiedziała, tylko mnie pocałowała. W tym momencie zniknęła cała moja złość. Ależ ta dziewczyna na mnie działała! Miała całkowitą kontrolę nie tylko nad moim ciałem, ale też umysłem.
Złapała mnie za rękę i poprowadziła w stronę sypialni. Cóż, może nie powinienem tego teraz mówić, ale nigdy wcześniej i nigdy później nie miałem takiego wspaniałego seksu jak z Anką. W łóżku wyprawiała cuda. Najchętniej w ogóle bym jej z niego nie wypuszczał, a i ona chętnie spędzała czas na intymnych harcach ze mną.
Dzisiaj patrzę na tę znajomość z ogromnym dystansem, ale wtedy myślałem, że Anka jest prawdziwym ideałem. Często powtarzała, że zamierza zrobić karierę, a dopiero później zacznie myśleć o założeniu rodziny.
Dobrze płatna praca, mieszkanie, luksusy – to były jej priorytety
Nie pochodziła z bogatego domu, niechętnie opowiadała o rodzicach.
– Nie ma o czym mówić – ucinała wszelkie dyskusje. – To dobrzy ludzie, ale nigdy nie odnaleźli się w rzeczywistości. Mama pracuje w osiedlowym sklepie spożywczym, ojciec – w magazynie.
Ona dla siebie zaplanowała inną przyszłość. Nie zdziwiłem się, kiedy kilka miesięcy po ukończeniu studiów dostała pracę w wymarzonej firmie, a po pół roku otrzymała awans. Anka właśnie taka była: zawsze odnosiła sukces. Nie mam pojęcia, jak ona to robiła. Moi rodzice bardzo ją lubili. Mama chwaliła, że to właśnie pod wpływem Ani stałem się lepszym człowiekiem.
– Ona jest taką ambitną i mądrą dziewczyną – rozpływała się w zachwytach. – Mam wrażenie, że dzięki związkowi z nią stawiasz sobie coraz wyżej poprzeczkę. Zmieniłeś się, odkąd z nią jesteś, ale to dobrze! Tylko nie pogubcie się w tym świecie. Nie pieniądze są dziś najważniejsze, nie zapominajcie o tym. A może byś się jej oświadczył? – zasugerowała, a ja zadrżałem.
Wciąż miałem w pamięci reakcję Anki
Wtedy, kiedy wyznałem jej, że chciałbym właśnie z nią założyć rodzinę.
– Nie wiem, czy to nie za wcześnie – stwierdziłem.
– Jesteście ze sobą od kilku lat! Myślę, że zaręczyny byłyby krokiem naprzód. Oboje dobrze zarabiacie, planujecie wziąć kredyt na zakup mieszkania – przypomniała mi. – Jestem pewna, że Ania marzy o pierścionku!
Niestety, ja nie byłem tego taki pewien. Anka nie była typem kobiety, która chce usidlić faceta.
– Zastanowię się jeszcze – odparłem wymijająco, ale wciąż nie mogłem zapomnieć o sugestii mamy.
Może rzeczywiście to nie był taki kiepski pomysł?
Kiedy zorientowałem się, że coś jest nie tak?
Niedługo po tej pamiętnej rozmowie z moją mamą. Anka zaczęła być jakaś nieobecna, zamyślona, a ja przez chwilę nawet zastanawiałem się, czy aby nie dowiedziała się o moich planach, ale raczej było to niemożliwe. Musiało chodzić o coś innego.
Bałem się, że Anka znalazła sobie kogoś innego i nie wie, jak mi o tym powiedzieć. Wszystko zdawało się układać w jedną całość: jej duchowa nieobecność, nagły brak ochoty na seks, wymówki. Zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Czułem, że ją tracę i ta świadomość mnie bolała. Dziś wiem, że to nie był dobry układ, ale wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Byłem fizycznie i psychicznie uzależniony od Anki, a jej obecność była dla mnie na wagę złota.
Ja – wcale niegłupi i niebrzydki, znający swoją wartość facet – po prostu uzależniłem się od kobiety.
– Wyjeżdżam na kilka dni do przyjaciółki – poinformowała mnie pewnego dnia, nawet nie pytając o zdanie.
Zdziwiłem się.
– Właśnie teraz? Myślałem, że spędzimy trochę czasu tylko we dwoje, ostatnio tak rzadko się widujemy…
– powiedziałem. – Piotrek, nie próbuj we mnie wzbudzić poczucia winy! – zdenerwowała się. – Nie robię nic złego, po prostu chcę pobyć z przyjaciółką!
Kiedy pojechała, oczyma wyobraźni widziałem Ankę w objęciach innego. Szalałem z niepokoju, ale co mogłem zrobić? Wsiąść w auto i pojechać do niej, a przy okazji zrobić z siebie kretyna? To nie był najlepszy pomysł. Mogłem tylko czekać i mieć nadzieję, że jej miłość do mnie jest tak silna, że nie zrobi nic głupiego.
Po jej powrocie było jeszcze gorzej. Miałem wrażenie, że irytuję ją samą swoją obecnością.
Podskórnie czułem, że to koniec, że ona kogoś poznała
Zapytałem w końcu wprost.
– Masz obsesję – podsumowała tylko moje lęki.
Postanowiłem sprawdzić jej prawdomówność w inny sposób. Zadzwoniłem do przyjaciółki, u której rzekomo spędziła kilka dni, i przycisnąłem ją do muru. Zagrałem va banque i powiedziałem, że o wszystkim wiem. Prawda przerosła moje najśmielsze oczekiwania… Nie, nie było żadnego faceta.
Owszem, Anka pojechała do przyjaciółki na kilka dni, bo od niej miała bliżej do Czech, gdzie usunęła ciążę. Koleżanka tłumaczyła, że tam aborcja jest całkowicie legalna i… Ale ja jej już nie słuchałem. Co mnie to obchodziło!
Anka usunęła ciążę
Czy ona… błagam, nie! Czy ona pozbyła się mojego dziecka? Nie obchodziło mnie, że jest w pracy. Nie zamierzałem czekać ani sekundy dłużej, od razu do niej pojechałem. Winna mi była wyjaśnienia.
Po drodze omal nie spowodowałem kolizji drogowej. Byłem pogrążony w świecie własnych myśli. Mój Boże, dokonała aborcji. Nic z tego nie rozumiałem, ale z sekundy na sekundę byłem coraz bardziej zrozpaczony. Albo mnie zdradziła i postanowiła pozbyć się dowodu, albo…
W jednej chwili straciłem do niej cały szacunek. A jeśli usunęła moje dziecko… wiedziałem, że znienawidzę ją z całego serca.
– Czy to było moje dziecko? – nie siliłem się na żadne powitania.
Spojrzała na mnie ze zdumieniem, wyraźnie zaskoczona.
– Piotrek, to nie jest najlepsze miejsce na tego rodzaju dyskusje… – próbowała mnie uspokoić.
– Nie obchodzi mnie, co to za miejsce! Chcę wiedzieć, czy dziecko było moje.
– Tak – powiedziała.
Te trzy krótkie litery roztrzaskały mi kompletnie serce. Była ze mną w ciąży. Miałem zostać ojcem! To oczywiste, że tego nie planowałem, jeszcze nie teraz, i pewnie ta wiadomość zaburzyłaby mi na jakiś czas spokój, ale później… Pewnie pokochałbym myśl, że mam zostać ojcem i pokochałbym to dziecko.
Wyobraziłem sobie, jak mógłbym spędzać czas z maluszkiem, pomyślałem o rodzinie, którą mógłbym mieć i… pękło mi serce. Tego, co zrobiła Anka, w żaden sposób nie można wybaczyć. Zabiła nasze dziecko, nie pytając mnie w ogóle o zdanie.
Przecież miałem do niego takie same prawa jak ona!
Gdyby go nie chciała, ja bym je wychował… Tymczasem ona zdecydowała za nas dwoje. Nie pozwoliła mi zostać ojcem.
– Piotrek, ciąża nie wchodziła w grę. Nie teraz. Szykuje mi się awans i ja…
Ale ja już jej nie słuchałem. Każdy powód do miłości stał się nagle powodem do nienawiści. Jak mogłem być aż tak ślepy? Imponowało mi to, że Anka chce zrobić karierę, żyć na wysokim poziomie, a tymczasem okazało się, że to właśnie z tego powodu zabiła nasze dziecko. Przecież egoizm był wypisany na jej twarzy jak na dłoni!
Dlaczego tego nie dostrzegłem? Nie tylko ja zresztą. Moi rodzice też byli w nią ślepo zapatrzeni…
Moje dziecko miałoby dziś osiem lat. Chodziłoby już do szkoły… Nie wiem, czy to byłby syn czy córka. Staram się o tym nie myśleć, ale te wspomnienia wracają jak bumerang. Pozbierałem się, ożeniłem, mam dwie córki i nigdy nie ukrywałem przed żoną, co zrobiła mi moja była dziewczyna. Poznałem mądrą kobietę, która zrozumiała mój ból i pomogła mi w tym najtrudniejszym momencie mojego życia.
Nie wiem, co u Anki, nie mam z nią w ogóle kontaktu. Wciąż jej nie wybaczyłem i chyba nigdy nie wybaczę… Byłem w niej naprawdę zakochany, myślałem, że to miłość na całe życie. Nie zauważyłem, że mam do czynienia z kobietą, dla której kariera i pieniądze były ważniejsze niż nasze nienarodzone dziecko...
Piotr, lat 36
Czytaj także:
- „Moja 17-letnia córka wpadła. Musieliśmy zająć się wnuczką, bo młoda mama wolała imprezy i alkohol"
- „Urodziłam dziecko z gwałtu, bo rodzice nie zgodzili się na aborcję. Gdy patrzę na twarz Adrianka, widzę mojego oprawcę"
- „Na kolanach błagają, by oddać im dzieci. A potem one znów lądują u nas we łzach i siniakach…”