Powiedzieli ciężarnej, że dramatyzuje, zignorowali 13 telefonów. Jej mały synek zmarł
Ciężarna kobieta wiedziała, że dzieje się coś złego, ale nie otrzymała pomocy. Jej dziecko zmarło dzień po urodzeniu.
Mały Luca urodził się z ciężkim uszkodzeniem mózgu. Zrozpaczeni rodzice podjęli decyzję o odłączeniu go od aparatury podtrzymującej życie.
Miało być inaczej, ale Luca zmarł
Ciąża Nicole Ditchfield z Anglii przebiegała bez zakłóceń, dopóki kobieta nie zaczęła rodzić. Gdy rozpoczęły się skurcze, dwukrotnie odwiedziła oddział położniczy, ale jak twierdzi, za każdym razem kazano jej wracać do domu.
Położne zapewniały, że wszystko jest w porządku, rozwarcie jest małe, wody nie odeszły, a skurcze pojawiają się rzadziej niż co 4 minuty. Zalecono oczekiwanie na aktywną fazę porodu.
Kiedy skurcze się nasiliły, a ciężarna zaczęła wymiotować i krwawić, wykonała 13 telefonów do szpitala, ale każdy pozostał bez odpowiedzi.
Kobiecie dano do zrozumienia, że dramatyzuje.
Zobacz także
Podczas trzeciej wizyty w szpitalu Tameside General Hospital położne miały już trudności z wykryciem bicia serca płodu. Miały też być zszokowane faktem, iż rozwarcie wynosi już 10 cm. 23 stycznia 2022 r. mały Luca przyszedł na świat przez cesarskie cięcie.
W wyniku niedotlenienia maluszek doznał ciężkich uszkodzeń mózgu. Lekarze prowadzili resuscytację przez 40 minut tuż po jego narodzinach. Mieli przepraszać rodziców, że nie mogą zrobić nic więcej. Chłopczyk odszedł następnego dnia.
Śledztwo w tej sprawie wciąż trwa.
Źródło: The Sun
Piszemy też o: