Reklama

Pani Arleta jest wdową. Jej mąż zginął w wypadku samochodowym tuż po tym, jak w wyniku eksmisji rodzina zamieszkała w jednej z poznańskich kamienic w dość spartańskich warunkach. Jej dzieci miały wtedy 9, 8, 5 i 4 lata.

Reklama

„Wydawało się, że nam to mieszkanie starczy”

Kobieta przyznaje, że póki dzieci były małe, sądziła, że 40-metrowe mieszkanie będzie w sam raz.

„Wydawało się, że nam to mieszkanie starczy. Że damy sobie radę. Była łazienka do remontu, wiedziałam, jaki jest jej stan, ale zgodziłam się na to. Po trzech miesiącach podpisałam zgodę na zamianę tego lokalu, bo powiedzieli, że chcą połączyć mój lokal z lokalem sąsiadów. Nie spodziewałam się, że minie 10 lat i dalej będę tu kwitła…” – mówi pani Arleta Raffelt w programie Uwaga TVN.

Dzieci rosły, z każdym rokiem robiło się coraz ciaśniej.

„Dzieciaki mam świetne” – zapewnia kobieta. „Nie mają mi tego wszystkiego za złe, bo stało się tak, jak się stało. One już nie raz cieszyły się na wyprowadzkę. Planowały sobie wszystko, a kończyło się tylko łzami”.

Oliwia (15) i Emilia (14) uczą się i trenują siatkówkę. Jakub (19) i Nikodem (18) też wciąż się uczą, ale też starają się pomagać mamie finansowo. Najstarszy syn dorabia w cukierni, młodszy – jako dostawca jedzenia. Pani Arleta zarabia jako sprzątaczka na Targach Poznańskich.

Zimna woda, grzyb, czyraki

W mieszkaniu są kaflowe piece, ale rodzina pani Arlety korzysta z elektrycznych grzejników. W mieszkaniu nie ma ciepłej wody. Jest za to wilgoć i grzyb na ścianach. Ostatniej jesieni, na skórze trojga dzieci pojawiły się bolesne czyraki… Emilia i Nikodem (18 lat) trafili nawet do szpitala.

Nikodem, który pracował jako dostawca jedzenia, przez chorobę skóry stracił pracę.

„Pani doktor była przerażona, że jesteśmy w jednym pokoju. Córka miała być w sterylnych warunkach, ale mówiliśmy pani doktor, że nie mamy łazienki. Usłyszałam, żebyśmy zmienili mieszkanie. Tłumaczyłam, że to nie jest takie łatwe… Pani doktor powiedziała wtedy: W takim wypadku idźcie do telewizji” – opowiada pani Arleta.

Za biedni, by żyć w godnych warunkach?

Według rzecznika prasowego Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych sytuacja materialna rodziny nie pozwala na to, by przyznać jej mieszkanie mające wyższy standard.

Łukasz Kubiak twierdzi też, że pani Arleta odrzuciła 10 ofert mieszkań, które jej złożono. Kobieta tłumaczy, że nie stać ją na 60-metrowe mieszkanie do remontu, nie chce też mieszkać w warunkach gorszych niż obecnie… Przyznaje, że trzy lata temu odrzuciła ofertę mieszkania:

„To była suterena, piwnica. Wyszłabym z deszczu pod rynnę. Tu jest wilgoć i tam też byłaby wilgoć. Pod oknami były studzienki i jak by nie były czyszczone, to wlewałoby się wszystko do domu”.

Łukasz Kubiak zgadza się, że nie każda z ofert była perfekcyjna i właśnie dlatego było ich aż 10…

„Rozmawiałem z osobami, które się tym zajmują i traktujemy tę sprawę priorytetowo” – zapewnił rzecznik przed kamerami TVN.

Źródło: Uwaga TVN

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama