Reklama

Przejażdżka quadem skończyła się wielką tragedią. Ciała dziewczynek odkryło rodzeństwo. W dniu wypadku dziećmi opiekował się tata jednej z 10-latek. Ojciec jest zszokowany, bo nie czuje się winny. Jak doszło do tej tragedii?

Reklama

Dziewczynki pojechały same

W kwietniu ubiegłego roku 54-letni Lance opiekował się swoją córką oraz jej przyjaciółką. Savanna i Alexis były rówieśniczkami. W momencie zdarzenia miały tylko 10 lat. Savanna i jej rodzina uwielbiali jeździć czterokołowcami. Jej bliscy określili to nawet rodzinną tradycją. Niestety tym razem beztroska zabawa skończyła się wielką tragedią. Do zdarzenia doszło w Minnesocie.

Ciała znalazła siostra

Dziewczynki wybrały się na przejażdżkę, ale ich opiekun został w domu. W czasie jazdy nikt ich nie nadzorował. W trakcie przejażdżki quad przewrócił się i przygniótł obie dziewczynki. Pojazd o mocy 800 cm³ znacznie przewyższał dopuszczalne dla dzieci standardy, które ograniczają moc do 110 cm³. Waga takiego quada to 450 kilogramów. Dziewczynki w tym starciu były bez szans, nie miały nawet strojów ochronnych. To siostra Savanny znalazła ich przygniecione ciała, kiedy zaniepokojona matka dzieci wróciła do domu z pracy i zaczęła ich szukać.

Nieszczęśliwy wypadek?

Gdy na miejsce przyjechały służby, matka i córka reanimowały dziewczynki. Pomimo wysiłków rodziny i służb ratowniczych, 10-latki zmarły na miejscu. Ojciec Savanny został oskarżony o narażenie życia dziecka oraz nieumyślne spowodowanie śmierci. Zszokowany 54-latek nie zgadza się z decyzją sądu. W rozmowie z lokalnymi mediami określił zarzuty jako „niewiarygodne”. W jego opinii to, co się wydarzyło, było jedynie tragicznym wypadkiem, którego nikt nie mógł przewidzieć. „To był po prostu nieszczęśliwy wypadek” – tłumaczył mediom. „Straciliśmy naszą córkę i jej przyjaciółkę. Jak prokurator może postawić zarzuty w sytuacji, w której i tak ponieśliśmy już tak wielką stratę?” − jego tłumaczenia szokują.

Pierwsza rozprawa

Lance wyjaśniał, że jego córka wielokrotnie prowadziła quada. „Savanna skręcała w lewo, gdy jedno z kół wpadło w dziurę – to było nie do przewidzenia” – mówił zrozpaczony ojciec. Jednak prokuratura uważa, że ojciec dopuścił się zaniedbania, zostawiając dziewczynki bez nadzoru oraz zgadzając się, by jeździły pojazdem, który nie był przeznaczony dla dzieci. Rodzina Koeckeritzów, w tym ich siedmioro dzieci, nadal przeżywają tę niewyobrażalną stratę. Pierwsza rozprawa odbyła się 19 sierpnia tego roku. Prokuratura odrzuca tłumaczenia ojca 10-latki.

Źródło: Cafe Mom

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama