Reklama

Wracałam do domu niesiona skrzydłami szczęścia. Zastanawiałam się, jak ci to powiedzieć. Tak po prostu: "Kochanie, będziesz tatusiem"? Układałam sobie w głowie formułkę. Chciałam, by było wyjątkowo.

Reklama

Uśmiech nie schodził mi z twarzy

Dochodziła 16.00!
"Hej skarbie, co dziś robimy wieczorkiem?" - zapytałeś wracając z pracy.
"Może pojedziemy do mojej mamy? Dzwoniła, ma coś dla nas" - odpowiedziałam. Miałam zamiar dodać: "We troje pojedziemy", ale coś mnie powstrzymało.

Uśmiechałam się sama do siebie, a Daniel spoglądał na mnie badawczo.

"Iwcia, z czego się cieszysz?" - zapytał.

"Ja, ja... Cieszę się, że mam ciebie kochanie" - szepnęłam, a moje oczy napełniły się łzami szczęścia.

"Głuptasku, ty mój" - odpowiedział mąż i przytulił mnie mocno do siebie.

Zjedliśmy szybki obiad i już "sunęliśmy" do mojej mamy. Nastrojowa muzyka, bajeczna pogoda wprowadziły nas w sielski nastrój. Mijaliśmy kolejne miejscowości, sznur samochodów mijał nas, a my w swoim rozklekotanym maluchu pielęgnowaliśmy nasze uczucie.

"Kochanie, o co chodzi? Czy chcesz mi coś powiedzieć?" - dopytywał mąż.

"Dlaczego tak myślisz?" - uśmiechałam się pod nosem.

"Całą drogę uśmiech nie schodzi z twojej twarzy!" - powiedział.

"Daniel, Misiek... będziesz tatusiem!" - wyrwało mi się, choć planowałam to inaczej powiedzieć. Nagle poczułam silne hamowanie, Daniel zatrzymał samochód i tak się rozdarł, że o mały włos nie dostałam zawału.

"Aniołku ty mój, kochana, najdroższa! Kiedy? Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś?" - wyrzucał z siebie pytanie za pytaniem.

"Spokojnie, to dopiero za siedem miesięcy. I właśnie ci mówię" - zwróciłam się do niego z uśmiechem.

Dopiero policjant ostudził jego emocje

Patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami, a ja wiedziałam, że to dla niego wyjątkowy dzień. Zanim się zorientowałam, wyskoczył z samochodu i stał na środku jezdni. Trzymając w górę ręce, podskakiwał do góry.

"Ludzie, będę ojcem" - powtarzał przez cały czas.

"Zwariowałeś? Wracaj!" - krzyczałam do niego.

"O matko, będę miał dziecko" - on nadal skakał.

Nadjeżdżające samochody musiały zwalniać i omijać mojego szaleńca. Pewnie jeszcze skakałby, gdyby nie nadjeżdżający samochód policyjny. Policjant ostudził jego emocje. Najpierw wysłuchał mojego męża, uśmiechnął się, pogratulował i wlepił mandat za stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym.

"Trudno, jakoś to przeboleję, warto było" - szepnął Daniel, całując mnie mocno w usta. Szkoda, że nie miałam kamery, warto ta chwile było uwieńczyć. Dziś wiem, że Daniel w roli ojca jest wyjątkowy!

Reklama

Praca nadesłana przez Iwonę Bejnar na konkurs "Prawdziwe historie ciążowo-porodowe" (edycja grudniowa).

Reklama
Reklama
Reklama