Prawdziwe historie: Mała iskierka nadziei, zwana Filipkiem
Dawno, dawno temu... A może nie tak dawno? W małej mieścinie pod Tarnowem pojawiła się mała iskierka nadziei, zwana Filipkiem. Kim jest Filipek i komu przyniósł radość i nadzieję, dowiesz się z historii Moniki.
- Monika/ praca konkursowa
Filipek dał o sobie poznać w bardzo dziwaczny sposób, a mianowicie pokazał dwie kreski na magicznym patyku. Już od początku swojego istnienia dał radość swoim rodzicom i przez cały pobyt w brzuszku daje o sobie znać.
Wiem, co lubię
Przez pierwsze trzy miesiące musiał w błyskawicznym tempie pokazywać mamie, co mu nie smakuje i choć rodzice jeszcze nie wiedzieli, że będzie chłopczykiem, domyślali się tego, po ilości kapusty i ogórkach kiszonych spożywanych przez mamę.
Jestem podobny do niemowlaka
W drugim trymestrze malec pokazał, jak już jest przywiązany do rodziców. Na każdej "sesji zdjęciowej", zwanej czasem USG, nie chcąc się pokazać światu odwracał się tak, aby nie zobaczyć się z rodzicami, ale potem jednak przekonał się i nawet pomachał tatusiowi, aby się przywitać. Na innym z kolei skierował się do mamy posyłając jej buziaka. Bardzo wzruszyło to rodziców małego Filipka, ale nie tak bardzo, jak zobaczona przez nich buźka swojego malutkiego synka. Bardzo się zdziwili, że maluszek jest taki duży i jego mała twarzyczka jest tak podobna do niemowlaka.
Filipek na wycieczce
W trzecim trymestrze jego rozwoju już nie musi martwić się o nerki, wątrobę czy serduszko, więc razem z mamą mają więcej czasu na odpoczynek. To właśnie w tym czasie spotkała maluszka chyba największa niespodzianka, jaką do tej pory dostał od rodziców. Malutki Filipek wybrał się na weekendową wycieczkę. Na jego pierwszą dalszą podróż rodzice zabrali go do Szczawnicy. Przechadzał się po parku, pił źródlane wody, które dość mu nie smakowały, ale najbardziej podobała mu się przechadzka po wąwozie Homole. Spotkał tam dużo zwierzaczków, o których jeszcze nie miał pojęcia, że istnieją, posłuchał strumyka, ale główną jego atrakcją było spotkanie na szlaku bardzo starej kobiety, która przyznała się, że przeżyła już dziewięćdziesiąt trzy wiosny na tym świecie.
Dotyk brzuszka, w którym siedział Filipek, przez tę bardzo doświadczoną rękę starej kobiety wywołał tak wielką radość w maluszku, że mały postanowił przybić jej piątkę i kopał brzuch, jakby chciał już stamtąd wyjść i przywitać się osobiście. Starsza kobieta uśmiechnęła się i pożegnała mówiąc, że ma jeszcze długą drogę powrotną przez wąwóz. Cała wycieczka była bardzo emocjonująca i relaksacyjna, więc cała rodzina bardzo odpoczęła. Rodzice żałowali jedynie tego, że zapomnieli ze sobą wziąć aparat fotograficzny, aby uwiecznić tyle niezapomnianych chwil.
Po tak ciekawym weekendzie rodzinka wróciła do domu i planuje kolejne wypady, ale już jak Filipek pokaże się na tym świecie i będzie mógł wszystko zobaczyć własnymi oczkami. A na razie myślą o pokoju dla nowego członka rodziny i kompletowaniu wyprawki.
Praca nadesłana przez Monikę na konkurs "Prawdziwe historie ciążowo-porodowe" (edycja listopadowa).