Prawdziwe historie: najwspanialszy i najgorszy dzień mojego życia
Jestem mamą najwspanialszej istotki na świecie. Mój dzień porodu wspominam jako najgorszy, a zarazem najlepszy dzień w moim życiu. Dlaczego? Historia Magdaleny.
Decyzję o dziecku odkładaliśmy z roku na rok. Zawsze było jakieś „ale”. Brak stałej pracy, wynajmowane mieszkanie, brak ślubu. Zawsze znajdowały się rzeczy, które oddalały nas od bycia rodzicami. W końcu dojrzeliśmy do tego, by mieć dziecko.
Są dwie kreseczki
Dość szybko się udało. Zaledwie po 3 miesiącach starań ujrzeliśmy na teście upragnione dwie kreseczki. Na początku szok i niedowierzanie, z czasem miejsca ustąpiły ogromnej radości. Gdy lekarz potwierdził ciążę, radości nie było końca. Na pierwszym USG nie było widać serduszka małej. Przez trzy tygodnie nie mogłam sobie znaleźć miejsca. W głębi serca byłam przekonana, że moja córeczka żyje. Mimo to strach dawał o sobie znać.
Po kilku tygodniach, na kolejnym badaniu, serduszko maleństwa było widać jak na dłoni. Poczułam się jak prawdziwa mama.
Położna krzyczała na mnie
Kolejne miesiące minęły dość szybko. Kompletowanie wyprawki, urządzanie pokoiku dla dziecka i kolejne wizyty u lekarza, by zobaczyć czy wszystko jest w porządku.
Do porodu byłam nastawiona pozytywnie. Mówiłam sobie: „Nie ja pierwsza i nie ostatnia. Dam radę”. Później się dopiero okazało, że nie było to takie łatwe, jak mi się wydawało. Pierwsze lekkie skurcze, odejście wód płodowych. Po tym zaczął się mój koszmar. Ból trudny do opisania słowami. Brak jakiejkolwiek pomocy ze strony położnej, która zamiast pomagać, krzyczała na mnie. Pragnęłam tylko tego, żeby mój ból wreszcie się skończył. Po 2 godzinach i kilku parciach na świat przyszła moja córeczka. Śliczna i malutka. Poczułam ulgę i ogromną radość.
Najpiękniejszy i najgorszy dzień w życiu
Ten dzień był najgorszy, bo przeżyłam ból, o jakim do tej pory nie miałam pojęcia, a najpiękniejszy, bo dostałam wymarzoną nagrodę – moją córeczkę. Dzisiaj, patrząc na to z perspektywy czasu, mogę śmiało powiedzieć, że gdybym musiała drugi raz urodzić, wzięłabym ten ból na siebie. Bo nie ma nic piękniejszego niż pierwszy płacz dziecka.
Teraz mam biegające cudo w domu, bez którego moje życie byłoby puste i smutne. Dzięki mojej córce każdego dnia odkrywam świat na nowo.
Zobacz także:
- Wasze opowieści porodowe: Nie zapomnę, jak na mnie patrzyła
- Prawdziwe historie: Urodziłam takie cudo sama, bez znieczulenia
- Prawdziwe historie: Zaszłam w ciążę za 5 złotych
Praca nadesłana przez Magdalenę Gruza na konkurs "Prawdziwe historie ciążowo-porodowe" (edycja grudniowa).